IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Muzeum konspiracji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Victor Pryde

Victor Pryde
prezes korporacji



Rola : Prezes korporacji - Dyn@mics Systems

Wiek : 35
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 11

Rada Miasta

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty15.11.19 22:05

Pewne części życia na szczycie drabiny kapitalizmu wciąż nie do końca zgadzały się ze światopoglądem Victora. Na przykład wielkie publiczne okazje, których ponad połowa była tak naprawdę przeznaczona na okazje do robienia interesów po cichu, poza oficjalnymi salami spotkań w biurach swoich firm. Na przykład wymyślna prezentacja nowej linii samochodów Xantosu. Pewnie, jako bogaty facet, pan Pryde chętnie brał udział w pierwszej części prezentacji i już nawet napisał z telefonu do swojej asystentki, żeby zarezerwowała mu jeden z prezentowanych modeli prosto u prezesa spółki motoryzacyjnej. W końcu od strony technicznej dobrze widział w który samochód były włożone najlepsze komputery pokładowe, które Xantos oczywiście kupował z Dyn@mic. Dalej to już tylko prosta myśl biznesowa podpowiadała, że jak jeden podzespół jest z najwyższej półki, to raczej na innych tez nie oszczędzali. A poza tym, podobał mu się po prostu design.
No, ale dla niektórych, prezentacja samochodów była tylko początkiem faktycznego wieczoru. Potem zaproszeni mieli do dyspozycji całe Muzeum Panoramics, które motoryzacyjny koncern wynajął na tą okazję w całości. Lokalizacja oczywiście nie zawiodła, otwierając na socjalną część okazji całą swoją kolekcję eksponatów, oraz sporą salę konferencyjną, przemeblowaną na tą okazję na salę bankietową. Samo drogie jedzenie, oczywiście dla wszystkich z wyższą rangą zaproszeń za darmo. Kręcące się hieny dziennikarskie musiały obejść się smakiem, gdyż tam po prostu nie mieli wstępu.
Wystarczyło pół godziny po pierwszej i pozornie głównej atrakcji wieczoru, by wiele stołów zostało zajętych przez różne znane Victorowi twarze, które w bardziej oficjalnym środowisku nigdy by przy jednym stole nie siadły. Brak ciekawskich oczu mediów pozwalał na wiele rzeczy, które na co dzień były niemożliwe. Pewnie, że większość tu obecnych mogłaby sobie załatwić wymazanie się z porannych artykułów, ale po co robić sobie coraz dłuższą listę długów wdzięczności u redaktorów.
Problem Victora był z tym taki, że było to dla niego wszystko jak zabawa niesfornych dzieci ukrywających coś przed surowymi rodzicami. Dzieci myślały, że są przez to fajne i sprytne ale tak naprawdę rodzice byli pijani i zasnęli przed telewizorem. Kompletnie zbędna szopka. Może to dlatego, że wcześniej konspirował głównie w zakresie swojej firmy i żadne spotkanie nie było mu dziwne. Teraz z kolei od razu wskoczył w miejsce, gdzie był ponad tym wszystkim i prawdę mówiąc, ze wszystkich członków rady miasta, miał chyba najczystsze sumienie względem tego, co robili poza szeroką wiedzą społeczności. Nie musiał robić potajemnych schadzek i ciemnych interesów. Nie musiał też szukać czucia się ważnym w odstawianiu scen jak z jakiegoś drugorzędnego filmu szpiegowskiego. Nie mniej, swoista polityczna poprawność wyższych sfer wymagała, żeby na takich okazjach się stawiał osobiście i żeby prezentował swoje stanowisko godnie. Stąd miał na sobie swój rozpoznawalny zestaw czerni i złotych akcentów, oraz delikatnie podniesione kąciki ust w wyćwiczonym leciutkim nic nie mówiącym uśmiechu numer 4.

Na całe szczęście, w końcu przyszedł moment, w którym wypadało opuścić salę bankietową. Wyprosił się całkiem sprawnie z otoczenia, które ciągle coś od niego chciało, bo szybko nie będą mieli ponownej okazji zaproponować mu czegoś osobiście.
Niestety, opuszczenie tamtego pomieszczenia, było tylko pierwszym stopniem na wyższej drabinie. Szklane ściany muzeum szybko zdradziły spokojnie idącemu do jednego z wyjść prezesowi, że dziennikarze mieli wszystkie drogi ucieczki obstawione. Nawet za tylnią ścianę budynku gdzie znał jedno wyjście dla VIPów które miało być tajne właśnie wbiegał jakiś chłopak z dronem-kamerą. Kilka obiektywów nawet skierowało się w jego kierunku przez szyby i powstrzymując bardzo mało dystyngowane wywrócenie oczami, zagłębił się ku wnętrzu muzeum, wybierając opcję przeczekania burzy. Trochę później kiedy większa ilość gości w stanie wskazującym na ilość wypitego wina będzie wychodziła, wyżej postawieni członkowie ƆORΛIL których też paru widział, powinni przegonić tą hordę. Cóż, jakoś trzeba było zająć czas a po głównym terenie muzeum też plątało się paru gości oraz kilku członków obsługi. Od jednego z takich Victor porwał sobie kieliszek szampana i skierował się ku wystawie sztuki starożytnej. Wystawy nowinek technicznych go nie interesowały, bo je produkował a sztuka nowoczesna była tylko kolejną mizerną szopką do prania pieniędzy. Stąd tylko wyczyny dawnych mistrzów mogły go zainteresować. Ciekawe co tam muzeum wyciągnęło na tą okazję. I czy może kogoś innego tam znajdzie.
Powrót do góry Go down
Fable Venturi

Fable Venturi
pracownik korporacji


https://fortflorence.forumpl.net/t40-fable-duthretane https://fortflorence.forumpl.net/t106-fable-venturi#111 https://fortflorence.forumpl.net/t105-fable#110

Rola : Pracownik korporacji Humani Labs - Naukowiec

Wiek : 28
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 38

Administrator Florence Liberation Front

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty16.11.19 16:00

Fable już od dłuższego czasu nie czerpała tak wielkiej przyjemności z różnych wydarzeń i atrakcji Miasta Szkła jak kiedyś. Gdy uczęszczała na gale czy eventy firmowe z mężem u boku, łatwo przychodziło jej wyluzowanie. Teraz jednak twarz blondynki zdobił wymuszony uśmiech za każdym razem, gdy mijała inne sztuczne sylwetki mieszkańców Panoramy.
Mimo, iż rzadko gościła na większych wydarzeniach, dzisiaj pozwoliła sobie wyjść z domu i pojawić w największym muzeum w mieście. Wciąż było to lepsze, niż kolejny wieczór w pustym mieszkaniu. Dodatkowo, jako fanka nowinek technologicznych nie mogła mimo wszystko przegapić oficjalnej prezentacji najnowszych modeli aut Xantosu!
Humor zawsze poprawiało jej nieco szykowanie do wyjścia. Uwielbiała przebierać w obszernej garderobie, wybierając coraz to zmyślniejsze kreacje. Mieszkanie w Panoramie mimo wszystko dawało jej wiele możliwości, więc korzystała, bo któż mógł wiedzieć, ile jeszcze będzie jej dane żyć tu w spokoju? Starannie wykonywany makijaż był jednak ulubioną częścią każdego wyjścia. Dzisiaj postawiła na ciemną oprawę oczu, srebrzyste, błyszczące cienie, oraz klasyczną, czerwoną szminkę z połyskiem. Wszystko dopełniła czarnym eyelinerem, podkreślającym znacznie kształt jej oczu, dobrała odpowiednie dodatki w formie dużych kolczyków o fikuśnym kształcie, które z pewnością idealnie wpasują się w aurę miejsca, jakim było muzeum. Całość komponowała idealnie z długą, lekko błyszczącą suknią w kolorze metalicznego srebra. Rozcięcie na prawej nodze sięgało aż do połowy uda, choć zabieg ten raczej dodawał kobiecie swobody, aniżeli chodziło o seksapil. Dopełnienie stylizacji w postaci wysokich, czarnych butów oraz srebrzystej torebki było, jej zdaniem, strzałem w dziesiątkę. Pokręciła jeszcze włosy w romantyczne fale, które z założenia miały wyglądać luźno, ale elegancko, po czym oceniła ostateczny wygląd w lustrze przy wyjściu z mieszkania.
Zadowolona z efektu, wystrojona ruszyła do miasta, choć dziś nie użyła swojego auta, a pozwoliła sobie zamówić profesjonalnego kierowcę. Nie chciała bawić się bowiem w zmienianie szpilek do samej jazdy, bo jakby wyglądało szamotanie z obuwiem pod muzeum? Na dodatek w tej sukience... A dzięki temu już podczas podróży na miejsce miała szansę uraczyć się szampanem, z czego z przyjemnością skorzystała.
Zdążyła idealnie czasowo. W hali głównej zebrało się już naprawdę mnóstwo gości, każdy w przepięknej kreacji i drogimi zdobieniami. Idealnie komponowali się z feerią świateł i lśniących karoserii w różnych barwach. Dla niej najciekawszą częścią wieczoru był pokaz aut. Chłonęła każdą nowinkę technologiczną, przyglądała się co ciekawszym modelom. Luca niektóre z nich z pewnością by pokochał...
Później przyszła pora na część bufetową. Fable odpuściła sobie jednak jedzenie. Posiliła się całkiem niedawno, a jej ciało nie wymagało aż tyle pokarmu, aby zaspokoić głód. Chwyciła jedynie fantazyjnie wyglądający koreczek i nie odmówiła sobie najwyższej jakości czerwonego wina. Tak zaopatrzona, lawirowała jeszcze jakiś czas wśród ludzi, co chwilę zatrzymując się na small talk przy mniej lub bardziej znanych osobistościach. Spotkała także kilkoro pracowników wyższego szczebla z Humani Labs. Wkrótce jednak Fable zmęczył ogromny tłum, jaki skumulował się w sali konferencyjnej i hali głównej muzeum. Nadszedł czas, aby poszukać spokojniejszego miejsca do kontemplacji. W dzisiejszych czasach, raczej większość mieszkańców Panoramy gustowała w nowoczesnej sztuce, w której na dodatek specjalizowało się Muzeum Panoramics. Z tego też powodu, szukając większej swobody i mniejszego tłoku, udała się w stronę nieco starszej (a raczej bardzo starej) ekspozycji - sztuki starożytnej. Bywała w tej hali wielokrotnie, nadal jednak lubiła przebywać w otoczeniu pięknych waz czy niewielkich, białych rzeźb. Zawsze coś na nowo potrafiło ją w nich zaskoczyć.
Tuż po wejściu do pomieszczenia jej oczom ukazała się znikoma ilość ludzi wewnątrz. Idealnie. Na ustach Fable od razu wykwitł uśmiech zdradzający zadowolenie tym faktem. Kieliszek wina, który trzymała w dłoni, zrosiły już krople wody, a samo szkło nadal przyjemnie chłodziło jej palce. Upiła łyk czerwonego trunku, po czym ruszyła wgłąb pomieszczenia.
Zatrzymała się dopiero przed misternie wykonanym popiersiem jakiegoś mężczyzny. Chłonęła wzrokiem każdy detal jego twarzy, podziwiając kunszt i precyzję dzieła. Zdecydowanie bardziej ceniła rzeźby aniżeli malarstwo. Uważała, że bryły są o wiele trudniejsze do okiełznania niż płótno. Zaaferowana popiersiem, kątem oka dostrzegła jakiś ruch nieopodal. Kontrastujący z białym tłem czarny garnitur przykuł na moment jej uwagę, a gdy przeniosła na niego wzrok, aż zamarła. Była pewna, że spotka tu dziś kogoś znajomego, a może nawet parę grubych ryb, ale mimo wszystko widok samego Victora Pryde'a, głowy korporacji Dyn@mics Systems, zasiadającego w Radzie Miasta we własnej osobie, wprawił ją w niemałe osłupienie. Nie wiedziała, czy bardziej miała teraz ochotę uciec, a może skorzystać z okazji i porozmawiać z tak ważną osobistością, będącą jedną z piętnastu filarów stanowiących fundamenty tego miasta. Było to ryzykowne, zwłaszcza że dotąd unikała raczej skupiania na sobie jakiejkolwiek uwagi, zwłaszcza ludzi postawionych wyżej, wciąż nie do końca odnajdując się w rolach jakie pełniła w Panoramie i Froncie Wyzwolenia. Jednakże przez wzgląd na ten właśnie aspekt swojej osoby, postanowiła poobserwować cel z bliska, nie inicjując jednak interakcji. Może los się uśmiechnie i mężczyzna sam rozpocznie konwersację, a nawet jeśli nie - wystarczy jej możliwość poobserwowania członka Rady z bliższej odległości. Kto wie, może przypadkiem coś u niego zauważy lub usłyszy z jego ust ciekawe rzeczy, które będzie mogła gdzieś później wykorzystać...
Powrót do góry Go down
Victor Pryde

Victor Pryde
prezes korporacji



Rola : Prezes korporacji - Dyn@mics Systems

Wiek : 35
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 11

Rada Miasta

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty18.11.19 22:42

Mówienie, że ktoś przywykł do sławy bywało mylące. Przywykniecie do jakiejś sytuacji bowiem wcale nie znaczyło, że wszystkie związane z nią okoliczności się lubiło. Horda dziennikarskich hien na zewnątrz muzeum właśnie była jedną z tych rzeczy, której Victor nie lubił. Rozumiał oczywiście dlaczego tu są i że starożytna zasada „Chleba i igrzysk” wciąż obowiązywała w ludzkim społeczeństwie. Wścibskie media, ploteczki i bezcelowe sensacje, nie ważne jak absurdalne, miały swój cel ponad samą swoją treść. Rozumiał to oczywiście nawet zanim zasiadł w radzie, inaczej by tam nie został tak dobrze przyjęty, acz teraz miał lepsze pojęcie na temat faktycznych wpływów takich spraw na społeczeństwo. Czytanie statystyk na ten temat i wpływanie na nie decyzjami było jednym z jego głównych zajęć. Pierwszym problemem w zarządzaniu fortem nie były jego zdaniem zapasy wody czy żywności, czy nawet stabilność infrastruktury technologicznej. Stabilność populacji była kluczem do utrzymania w ryzach wszystkich tych pozostałych elementów a media były świetnym środkiem wpływu na generalną populację.

Nie mniej, w tej chwili za kolejnymi łykami szampana próbował ukryć drobną irytację faktem, że te właśnie media stawiały go między młotem a kowadłem. Wykonywali tu bardzo ważną pracę dla stabilności fortu, ale to nie znaczyło, ze bycie na ich masie celowników się panu prezesowi podobało. Nie obchodziło go co sobie pomyślą na jego temat bo nic złego o nim i tak nie napiszą, ale nie miał gotowego żadnego materiału na wywiad a ostentacyjna ucieczka od dziennikarzy rozlazłaby się po opinii publicznej tak czy inaczej. Zwłaszcza, że ubrał się bardzo zauważalnie i prawdę mówiąc, nie było w jego zdolnościach wtopienie się w tłum w tych warunkach. Trzeba załatwić fundusze na podziemny parking dla VIPów pod muzeum na kolejne takie okazje.


Rozbudowa kompleksu jednak była długofalowym pomysłem. Teraz potrzebny był krótkofalowy i właśnie za jednym takim idąc, znalazł się pośród sztuki starożytnej którą udało się ludzkości uratować z zapadających się w trzęsieniach ziemi budynków i płonących w piekielnym żarze wystaw. No i kilku bardzo dobrych reprodukcji, o czym wiedział w sumie przypadkiem kiedy kustosz wygadał się po którymś kieliszku wina na okazji dla ścisłych przedstawicieli Florenckiej plutokracji. Drukarki 3D potrafiły robić magiczne rzeczy.
Pośród eksponatów tej konkretnej wystawy tak jak przewidział, nie było zbyt wiele osób. Nie mniej, każda para oczu jaką mijał choć przez chwilę się na nim zatrzymywała, bez wątpienia w zastanowieniu co mogłaby dać chwila rozmowy z jednym z najważniejszych ludzi na świecie w tej chwili. Wszyscy po jednych pieniądzach, pewnie chcieli jakoś go przekonać o swojej przydatności, żeby przyśpieszył ich wspinaczkę po drabinie sukcesu. Czy to jakimś nowatorskim ale koniec końców bzdurnym pomysłem, czy obietnicą jakichś koneksji czy po prostu rozkładając przed nim nogi. Wszyscy chcieli do niego tego samego odkąd stał się członkiem rady. Niezasłużonej elewacji.

Nie mniej, rozmowa z kimś mogła mu pomóc przetrwać jakoś pozostały mu czas. Przez chwilę pokręcił się między eksponatami, niby w cichej kontemplacji sztuki, gdzieniegdzie biorąc łyk z kieliszka szampana. Pewnie, zatrzymywał się czasami nad bardziej imponującymi dziełami tylko z racji ich samych, ale głównie używał tego ruchu do dyskretnego rozglądania się po pozostałych ludziach, jednocześnie udając zajętego. Nikt kto chciał mu coś sprzedać nie zacząłby od przeszkodzenia mu.
Ktoś mu się dość szybko rzucił w oczy, głównie z racji tego, że pierwszy raz widział tą twarz. Większość stałych bywalców takich okazji znał przynajmniej z widzenia a kobiety w srebrzystej sukni, z kieliszkiem wina w ręce, nie kojarzył.
Jeśli ktoś go bardzo dokładnie obserwował, zwróciłby uwagę, że wrócił do kilku eksponatów kiedy zmienił kurs, zbliżając się powoli do nieznajomej kobiety, jedno dzieło sztuki za drugim. Wszystko by w końcu spotkać się przy jakiejś mało imponującej, lekko pękniętej wazie, opisanej jako grecki relikt. Malunki na niej przedstawiały mężczyzn ładują do podobnych waz jakieś rośliny a opis na piedestale tłumaczył, że był w takich wazach składowany Sylfion. Mityczna niemal starożytna roślina-panacea.
- Taki złoty środek na wszystkie dolegliwości by się teraz przydał ludzkości. – Wspomniał na głos, ot tak, żeby przełamać lody, po czym dopiero odwrócił się do nieznajomej, z zadowolonym wyrazem twarzy. – Nie przypominam sobie pani z podobnych okazji z przeszłości a nie łatwo panią przegapić. – Nie było jakiegoś specjalnego flirtu w tym komplemencie, po prostu takie przyjemne powitanie. – Victor. Miło mi poznać. – Podchodził do początku rozmowy ze sporą dozą pewności siebie, naturalnie. Nie mniej jednak, wyglądał na odprężonego chwilowo, bez żadnego napięcia w posturze. Być może z racji do połowy opróżnionego kieliszka szampana (i wszystkich które były przed tym) a może po prostu był kimś z kim mimo wszystko łatwo się rozmawiało, mimo jego pozycji społecznej. Cóż, pytanie czy srebrzysta nieznajoma się mimo tego nie spłoszy.
Powrót do góry Go down
Fable Venturi

Fable Venturi
pracownik korporacji


https://fortflorence.forumpl.net/t40-fable-duthretane https://fortflorence.forumpl.net/t106-fable-venturi#111 https://fortflorence.forumpl.net/t105-fable#110

Rola : Pracownik korporacji Humani Labs - Naukowiec

Wiek : 28
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 38

Administrator Florence Liberation Front

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty22.11.19 14:36

Misterne rzeźby i inne dzieła wystawione w muzeum naprawdę przykuwały jej uwagę, ciągle jednak dyskretnie kontrolowała poczynania pana Pryde. Nie obserwowała go może nieustannie, ale wiedziała mniej więcej, gdzie się znajdował, oraz pilnowała, aby sukcesywnie zmierzać w jego kierunku. Umknęło jednak uwadze blondynki, że sam mężczyzna również zmodyfikował swoją trasę, aby na nią wpaść.
Wreszcie, po tej swoistej grze, spotkali się przy naczyniu zachowanym w tonacji ceglanej czerwieni i czerni. Fable zajęła oczy czytaniem opisu eksponatu, mimo że doskonale zdawała sobie sprawę z obecności prezesa przy swoim boku. Kiedy zagadał w tak luźny i niezobowiązujący sposób, kąciki jej ust poszybowały w górę. Doczytała na spokojnie opis i wyprostowała ciało, znowu popijając łyk czerwonego wina, po czym spojrzała na mężczyznę z ukosa. Był bardzo wysoki, nie tylko pozycją w społeczeństwie, więc musiała nieco podnieść podbródek, aby móc spojrzeć na jego twarz, wciąż uśmiechając się lekko.
- Niestety, jakkolwiek Panoramę stać na wiele, tak jeszcze nie na cuda - skwitowała jego wypowiedź, również zwracając nieco ku niemu całą sylwetkę. Kolejne słowa Victora poszerzyły uśmiech na jej twarzy. Zaledwie drugie zdanie, jakie do niej wypowiedział, było niezwykle miłe i komplementujące jej, jeśli nie urodę, to chociażby strój, a to wystarczyło, aby nieco poprawić humor kobiety. Pewnie nie kojarzył jej z żadnego większego wydarzenia, ponieważ dawno żadnego swoją obecnością nie zaszczyciła, ale o tym nie musiał wiedzieć. Nie tak prowadziło się rozmowy w Panoramie, zwłaszcza z osobami postawionymi wysoko.
- Cóż, potrafię być dyskretna, kiedy trzeba - powiedziała tajemniczo, ponownie uśmiechając się delikatnie. Lekki, nieco flirciarski ton potrafił przełamać pierwsze lody, więc był on ulubioną formą rozmowy blondynki.
- Fable - powiedziała, ograniczając przedstawienie się jedynie do imienia, idąc za przykładem mężczyzny i wyciągnęła ku niemu dłoń. Mógł ją pocałować, lub po prostu uścisnąć - dla samej Venturi nie miało to większego znaczenia.
- Również mi miło - dodała, patrząc mu w oczy. Trochę krępowała ją cała sytuacja, jednak za nic nie chciała tego pokazać. Mimo wszystko wciąż z tyłu głowy miała to, z kim rozmawia. I żadne przejście na "ty" nie było w stanie tego zmienić. W obecności takiej persony musiała mimo wszystko zachować czujność. Dlatego postawiła na, jej zdaniem, bezpieczny temat.
- Więc, Victorze - powiedziała, aby nieco oswoić się z jego imieniem - Znalazłeś  przy wystawie dzieł starożytnych chwilę wytchnienia od technologicznej gorączki? - zagadała w końcu, upijając po tych słowach ponownie łyk wina. Może trunek pomoże jej nieco bardziej rozluźnić nerwy, chociaż na tak spiętą z pewnością dla rozmówcy nie wyglądała. Uśmiechnęła się jeszcze do mężczyzny delikatnie, czekając na jego odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Victor Pryde

Victor Pryde
prezes korporacji



Rola : Prezes korporacji - Dyn@mics Systems

Wiek : 35
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 11

Rada Miasta

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty24.11.19 21:25

Nieznajoma zbierała sobie punkty jeszcze zanim zaczęli rozmawiać. Dość szybko zauważył, że jego strategiczne zbliżanie się w jej kierunku szło szybciej niż zakładał. Ona też wydawała się manewrować ku niemu, z subtelnością i odwagą których innym podążającym za nim wzrokiem brakowało. Cóż, zdecydowanie dzięki tym manewrom wygrywała sobie przywilej jego uwagi na najbliższy czas. Pytanie tylko co z tym przywilejem zrobi.
Mimo ewidentnego obustronnego zainteresowania zaczęciem rozmowy, wziął to na siebie, by przełamać lody speszenia, które było naturalne gdy przychodziło rozmawiać z kimś położonym tak wysoko jak on. Często korporacyjna etykieta dyktowała mówienie na „ty”, acz nie wiedział spod którego logo przychodziła ubrana w srebro kobieta. Na pewno do któregoś z głównych graczy w Forcie należała, bo inaczej jej by tu nie było, ale do którego, otóż zagadka.

Widocznie też dobrał pierwsze słowa jak najbardziej trafnie, jeśli oceniać po uśmiechu jaki zagościł na jej twarzy po drobnym komplemencie jakim ją uraczył. Kobiety wcale nie były takie skomplikowane jak wielu myślało. Sam też nie próbował udawać tajemniczego, pozwalając sobie też na trochę szerszy uśmiech do nutki flirtu w jej wspomnieniu o dyskrecji. Z resztą, wszyscy wiedzieli kim był i co robił oficjalnie, a na temat tego co robił nieoficjalnie i tak szeptali, kiedy odpowiednie służby nie patrzyły. Nie łudził się, że wszystko co korporacje próbowały utrzymać w cieniu tam zostawało.
No, ale teraz byli w świetle jupiterów i należało się odpowiednio zachowywać a nie rozmyślać o opinii społecznej.
- „Fable” – Też sobie pozwolił wypróbować jak jej imię leżało na jego ustach. – Niecodzienne imie, ale ładne. – Skomentował krótko, już chcąc ciągnąć dalej rozmowę samemu, ale chwilę pauzy wykorzystała jego rozmówczyni, by ukraść mu pałeczkę pierwszeństwa i sama przejść dalej w rozmowie. Gdyby wcześniej nie miał na twarzy zadowolenia, teraz na pewno by się pojawiało. Zbyt często piękne kobiety na takich zabawach uważały tonę makijażu na twarzy za wszystko co były zobowiązane wnosić do konwersacji i zostawiały jemu całą robotę.
- Ja jestem tą gorączką. – Odparł z rozbawieniem. – Te światła? – Skinął kieliszkiem szampana ku sufitowi. – Sterują nimi mikrokontrolery z moim logo. – Rozejrzał się przez moment. – System alarmowy w tym miejscu? Zamontował go Zheng, pewnie, ale z czyich części? – Wziął sobie łyk szampana z kieliszka. Nie było arogancji w tych słowach, po prostu stwierdzzał fakt, wciąż lekko rozbawiony sugestią, że w tych czasach była możliwa ucieczka od technologii. Gdzie by się nie obejrzeć widział coś, co w jakimś zakresie było dotknięte produktami jego firmy.
– A od czego ty szukasz wytchnienia, Fable? – Odwrócił się całkiem w jej stronę, wciąż z lekkim uśmiechem na twarzy, acz teraz bez wątpienia z ciekawością w głosie. Nie musiał zaznaczać na głos ogromnej różnicy między tym co on wiedział na jej temat a co ona wiedziała na jego temat.
Powrót do góry Go down
Fable Venturi

Fable Venturi
pracownik korporacji


https://fortflorence.forumpl.net/t40-fable-duthretane https://fortflorence.forumpl.net/t106-fable-venturi#111 https://fortflorence.forumpl.net/t105-fable#110

Rola : Pracownik korporacji Humani Labs - Naukowiec

Wiek : 28
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 38

Administrator Florence Liberation Front

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty28.11.19 19:56

Pierwsze lody przełamane, więc i Fable pozwoliła sobie na rozluźnienie. Na pochwałę jej imienia, kobieta uśmiechnęła się ponownie, zakładając zbłąkane kosmyki włosów za prawe ucho.
- Dziękuję - skwitowała tylko. Sama także lubiła swoje imię, a rzadko miała okazję usłyszeć je z ust obcej osoby. W pracy była panią doktor lub zwracano się do niej po nazwisku. Patrzyła badawczo na Victora, co jakiś czas popijając wino, aż wreszcie opróżniła kieliszek. Rozejrzała się po sali z wolna, a gdy zauważyła stojącego w wejściu kelnera z tacą pełną szampana, przywołała go do siebie eleganckim gestem dłoni. Czekając, aż mężczyzna podejdzie, ponownie skupiła wzrok na twarzy rozmówcy. Wydawał się chyba zadowolony z jej towarzystwa, co miło łechtało ego Fable.
Akurat opowiadał o wszechobecnej technologii, kiedy wreszcie dotarł do nich kelner. Odstawiła na tacę kieliszek i sięgnęła po kolejny, pełen, wciąż jednak słuchając uważnie Victora. Podążyła spojrzeniem za gestem jego dłoni, patrząc po wiszących w rogach czujnikach ruchu oraz lampach oświetlających gabloty i całą salę. Po tym powróciła wzrokiem do mężczyzny.
- Człowiek o takich wpływach, dzierżący taką potęgę w swych dłoniach, na dodatek bez możliwości ucieczki od technologii - powiedziała z lekkim westchnieniem.
- Brzmi jakbyś naprawdę czasami potrzebował miejsca, do którego można umknąć przed światłami jupiterów - dodała, patrząc badawczo na jego twarz. Po dłuższej chwili ciszy, wzięła głęboki wdech, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Ja również staram się nieco oderwać od mojej pracy. Jestem naukowcem w Humani Labs, więc nie pracuję nad technologiami, jak ty, a raczej z elementem ludzkim - powiedziała ze śmiechem, po chwili jednak zbliżając się konspiracyjnie w kierunku mężczyzny i ściszając nieco głos - Choć uważam, że ja mam gorzej... Powiedzmy sobie szczerze, ciężko uciec od ludzkości i jej problemów, nawet poza pracą.
Po tych słowach na powrót odsunęła nieco ciało, prostując sylwetkę i powiodła spojrzeniem w kierunku niewielkiej, ale jednak, grupki osób znajdującej się w sali poza nimi.
- Dlatego moim wytchnieniem paradoksalnie są maszyny, a zwłaszcza te cudne auta, które dziś mieliśmy szansę oglądać - przy tych słowach powróciła już do luźniejszego tonu, kładąc dłoń teatralnie na swoim sercu, jakby naprawdę rozczulał ją widok samochodów. Nastała chwilowa cisza, którą Fable przeznaczyła na ponownie zbadanie twarzy mężczyzny czujnym spojrzeniem.
- Więc... za wolność - dodała, unosząc kieliszek ku górze w celu wzniesienia toastu. Poczekała, aż mężczyzna uniesie swój, aby stuknąć się z nim lekko i móc się napić - Nawet jeśli tylko chwilową - dodała, puszczając Victorowi tak zwane oczko.
Powrót do góry Go down
Victor Pryde

Victor Pryde
prezes korporacji



Rola : Prezes korporacji - Dyn@mics Systems

Wiek : 35
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 11

Rada Miasta

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty28.11.19 22:57

Gdyby utrzymywane na zewnątrz za ścianami i ochroną dziennikarskie hieny zobaczyły scenę Victora rozmawiającego w najlepsze z urodziwą kobietą reprezentującą inną megakorporację, zaczęłyby się wszystkie teorie na ich temat. Od czysto praktycznych, po wręcz romantyczne marzenia pisane przez jakąś niespełnioną sercowo redaktorkę. Pisałaby taka pewnie, że dwójka mimo różnicy w statusie społecznym dogadywała się jak starzy przyjaciele, znający się od dziecka, mimo iż dopiero co się spotkali. Niestety dla wszelkich romantyków, w tej chwili nie mogliby przedstawiać odwrotnych poglądów. Był w stanie zrozumieć chęć znalezienia przerwy od codzienności, nawet on w końcu nie był odporny na okazyjne uczucie wypalenia się pod względem czy to zawodowym, czy w jakiejś prywatnej sprawie. Czasem potrzebował czasu na regenerację jak każdy. Mimo to, temat odcinania się całkiem od reprezentowanego przez siebie kawałka świata, jaki zaczęła pani doktor, był mu trochę obcą myślą. Stąd to rozbawienie z jakim zareagował na insynuację, że można była uciec od tego, za co był odpowiedzialny. Uznawał to za marzenie ściętej głowy na równi z czymś jak spontaniczne wyrośnięcie mu skrzydeł na plecach.
Na razie ignorując kelnera, powiedział jak widział ucieczkę od czegoś wszechobecnego wszędzie, gdzie istniała cywilizacja. Widocznie jego przekaz nie dotarł tak jakby chciał, bo sposób w jaki mówiła o tym, jakoby nie mógł „uciec” od technologii i westchnienie jakim te słowa zaznaczyła, stawiały jego sytuację w nieprzyjemnych barwach, czego osobiście nie widział w ten sposób.
- Można też sprawić, żeby zaczęły świecić w innym kierunku. – Odparł, a na jego twarzy wciąż malowała się nuta rozbawienia tym tematem rozmowy. Nie trzeba było się chować od światła jupiterów, kiedy miało się telefon do osób odpowiedzialnych za to, gdzie te świeciły. Poza tym, czasami to jakim kolorem światło na niego świeciło też dawało pożądany efekt w kwestii zapewniania mu spokoju. Ucieczka od samej technologii jednak? Równie dobrze mógł próbować uciekać od powietrza.

Naukowiec w Humani Labs. A to ciekawy zbieg okoliczności. Ostatnio Victor bowiem miał pewne plany wobec tej korporacji a rozmowa z kimś robiącym faktyczną robotę często dawała lepszy obraz sytuacji w firmie niż spotkanie z jej dyrekcją. Nie chciał jednak póki co psuć nastroju, więc służbowe tematy na razie zaszufladkował na później. Ewentualnie może spróbować jakoś pokrętnie zadawać pytania, by uzyskiwać ciekawe odpowiedzi.
- Nie wiem czy chcesz się ze mną licytować na trudności w kwestii ucieczki od aspektów naszej pracy. Komputerów jest więcej niż ludzi. – Wciąż było rozbawienie w jego postawie, oraz głosie. Już trochę bardziej stonowane, ale nie tracił humoru nawet jeśli się ze sobą nie zgadzali. Ucieczka od ludzi była prosta i z reguły wystarczały drzwi. W Panoramie jednak, nawet drzwiami często sterował jakiś komputer.
- Na pewno za wolność od hordy dziennikarzy na zewnątrz mogę wypić. – Uniósł swój kieliszek szampana celem przybicia toastu, tym razem mając zamiar opróżnić szklane naczynie i nie czuł chwilowo potrzeby rozglądania się za obsługą. Zamiast tego, odwrócił się ku wyjściu z wystawy.
- No to znajdźmy miejsce lepiej określające nasze obie definicje wolności. – Pojawiła się pewna energiczna nuta w jego głosie, oraz jeśli miała zamiar iść za nim, również w jego kroku. Kieliszek miał zamiar przy pierwszej okazji oddać komuś z obsługi, i chciał zachować obie wolne ręce idąc dalej. Nie przechodził do truchtu jak niecierpliwy nastolatek, ale było coś innego w jego postawie. Ewidentnie też wiedział gdzie prowadził Fable, acz nie zaszli zbyt daleko, zanim nie zatrzymali się przy zamkniętych drzwiach bez dziurki na klucz, za to z panelem dotykowym zamiast klamki.
- Na całe szczęście technologia otwiera tyle samo drzwi ile zamyka. – Zaczął, wyciągając telefon z kieszeni i przyłożył go do panelu dotykowego, by następnie zacząć na nim coś wyklikiwać, w dziwnej aplikacji której Fable nigdy nie widziała na oczy. Po chwili takiego klikania, drzwi piknęły zadowalającym dogłosem i panel zaświecił się na zielono. Jedno pchnięcie następnie je otwarło, i dwójce ukazały się schody na dach. Victor natomiast jedynie uśmiechnął się delikatnie i skinął dłonią w stronę nowootwartego przejścia.
- Panie przodem?
Powrót do góry Go down
Fable Venturi

Fable Venturi
pracownik korporacji


https://fortflorence.forumpl.net/t40-fable-duthretane https://fortflorence.forumpl.net/t106-fable-venturi#111 https://fortflorence.forumpl.net/t105-fable#110

Rola : Pracownik korporacji Humani Labs - Naukowiec

Wiek : 28
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 38

Administrator Florence Liberation Front

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty29.11.19 22:13

Pewnie każdy widział daną sytuację ze swojej perspektywy i jakkolwiek Fable uwielbiała nowinki technologiczne, tak wizja ciągłego obcowania z nimi wydała jej się męcząca. Z kolei praca z ludźmi - to było nieustanne wyzwanie. Ludzie byli nieprzewidywalni i nie mieli jednego schematu działania.
Przekierowanie wzroku ludzi, nie mówiąc o samych hienach dziennikarskich, z jednego z członków Rady na cokolwiek innego było trudne, ale jak się zdążyła już przekonać w rozmowie - możliwe. Wystarczyło uwierzyć mężczyźnie na słowo, co właśnie miała zamiar zrobić. Nie skwitowała więc jego słów, upiła jedynie kolejny łyk już nie tak bardzo schłodzonego szampana, który mimo tego nie stracił zbyt wiele na smaku i obdarowała go kolejnym tego wieczora uśmiechem.
- Dobrze, tutaj zakończę więc nasze licytacje - powiedziała na jego twierdzenie i roześmiała się perliście. Mimo, iż sama nie uważała, żeby komputery były bardziej męczące od ludzi, to jednak tym razem dała za wygraną. Nie chciała sobie psuć wieczoru w towarzystwie mężczyzny bezsensownymi dyskusjami.
Kolejne słowa mężczyzny sprawiły, że brwi Fable powędrowały ku górze w geście zaintrygowania. Była ciekawa, co miał na myśli mówiąc "miejsce określające definicję wolności". Nie wiedziała, o co może chodzić, ale była pewna, że chce tam pójść. Dlatego też oczywistym było, że podążyła za Victorem, niczym ćma za płomieniem lampy.
Wino i kilka łyków szampana rozluźniły ją już wystarczająco, dlatego gdy mijała kelnera stojącego w drzwiach, odstawiła pospiesznie wciąż do połowy pełen kieliszek na tacę i ruszyła dalej za Victorem, przyspieszając niego kroku, podtrzymując przy tym nieco sukienkę w górze, aby przypadkiem nie spowodować niechcianego upadku. Zwolniła dopiero, gdy znalazła się obok niego.
Obserwowała go w trakcie trasy bacznie, nie mogła jednak nic wyczytać z jego twarzy. Podobała jej się mimo wszystko ta witalna zmiana w jego postawie i zachowaniu. Od razu w Fable też wstąpiła jakaś nowa energia, mimo że nadal nie miała pojęcia, dokąd zmierzali. Wreszcie zatrzymali się przed nowoczesnymi drzwiami sterowanymi technologią, oczywiście.
Obserwowała, jak mężczyzna przesuwa zwinnie palcami po ekranie, aż w końcu otwiera tajemnicze drzwi. Nie miała pewności, dokąd prowadzą, jednak piętro wyżej raczej nie znajdowało się nic, poza dachem tego nowoczesnego budynku. Poczuła ukłucie ekscytacji i mijając Victora, uśmiechnęła się do niego promiennie. Zerknęła jeszcze na schody, upewniając się, że nie utknie jej w nich obcas, po czym jedną ręką wsparła się delikatnie na poręczy, drugą zaś podtrzymując ponownie nieco w górze sukienkę. Rozpoczęła wspinaczkę, słysząc za sobą kroki mężczyzny, darowała sobie jednak zerkanie na niego przez ramię. Nie było to zbyt praktyczne, skoro miała pewność, że podąża za nią, prawda?
Tym razem jednak nie czekała, aż mężczyzna otworzy jej drzwi na górze schodów i gdy tylko tam dotarli, chwyciła za klamkę, popychając lekko i otwierając przejście. Od razu poczuła na skórze chłodny, wieczorny wiatr i zyskała pewność, że zawędrowali na dach. Wyszła na niego, przytrzymując Victorowi drzwi i rozejrzała się dookoła z fascynacją w oczach.
- To miejsce jest zdecydowanie o wiele piękniejsze, niż cała wystawa sztuki starożytnej razem wzięta - zażartowała jeszcze, podchodząc do najbliższej krawędzi dachu i spoglądając w dal, na Panoramę rozświetloną tysiącami świateł. Był to magiczny widok.
Powrót do góry Go down
Victor Pryde

Victor Pryde
prezes korporacji



Rola : Prezes korporacji - Dyn@mics Systems

Wiek : 35
Orientacja : Heteroseksualny/a
Pochodzenie : Kanada
Liczba postów : 11

Rada Miasta

Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty30.11.19 9:51

Victor w sumie nie wiedział co robił z Fable. Na pewno chciał sobie wzbogacić ten wieczór czymś ciekawym, ale w jaki dokładnie sposób, to mocno improwizował z momentu na moment, nawet jeśli jego pewna postawa i nowa energia w jego krokach dawała inne wrażenie. Przynajmniej dzięki temu pobudzeniu swojej wyobraźni przypomniał sobie o dachu muzeum, co wcześniej mu całkowicie uciekło kiedy myślał o ucieczce przed dziennikarzami. Nawet ten szczegół był niepewną improwizacją, bo oczywiście, że nie pamiętał jak dokładnie były zabezpieczone drzwi do klatki schodowej dla obsługi. Cóż, jako iż prowadził, nie musiał nawet próbować ukrywać chwilowego okazania ulgi na twarzy, kiedy rozpoznał panel dotykowy. Starszy, pełen luk model. Chyba trzeba było rano zadzwonić do działu sprzedaży, żeby machnąć ofertę na modernizację takich detali w ochronie muzeum. Całe pięć minut zajęło mu obejście go, używając modułu NFC w telefonie by przesłać odpowiedni sygnał udający certyfikat jakiego oczekiwał zamek od panelu. Ktoś bardziej przygotowany zrobiłby to w minutę.
W kiczowatym wręcz momencie romantyzmu, myśli na temat zysku z modernizacji systemu zniknęły, kiedy jego towarzyszka uśmiechnęła się do niego, z naprawdę szczerze wyglądającą ekscytacją na twarzy. Ciężko było się samemu na ten widok nie uśmiechnąć nieco szerzej i uznał, że nie warto było się od tego powstrzymywać. Przekazał jej w tej chwili palmę pierwszeństwa, bo w tej chwili nie miało już sensu prowadzenie jej. Była tylko jedna ścieżka dalej. No a poza tym było więcej powodów niż tylko bycie dżentelmenem w puszczaniu kobiet przodem i byłoby nieszczere stwierdzenie, że Victor nie śledził ruchów jej sylwetki kiedy miał tak dobry widok. Prezes czy woźny, nadal był tylko mężczyzną.

Na górze schodów, chłodny wiatr otrzeźwił nieco ich oboje, acz raczej żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Wnętrze było oczywiście klimatyzowane, ale wisiał tam nad wszystkimi inny ciężar niż duszne powietrze. Tutaj go nie było i jakoś tak lżej się oddychało.
- Jakoś przeżyję że układ klimatyzatora coś tam pewnie obok oblicza a ty musisz przeżyć, że jest tu jeden inny człowiek z tobą. – Skwitował kwestię ich „wolności” w tym miejscu, wciąż lekko rozbawiony tą ich dyskusją. – Architektura też jest sztuką. - Dodał, w kwestii zachwycania się widokiem za krawędzią dachu, po czym sam do niej podszedł, by oprzeć się, acz tyłem do widoku, który miał przed sobą. Wolał nie pokazywać twarzy zza barierki bezpieczeństwa, żeby jakiś dron dziennikarza z szerokokątnym ekranem nie wyłapał jego twarzy swoimi algorytmami. Poza tym, widok miasta nocą, jakby nie był majestatyczny, był mu dobrze znany a kobieta którą tu wyciągnął, nie była. Wolał jej poświęcić uwagę i wyklarować sobie konkretne zamiary co do tego wieczoru.
- Utrzymanie tego widoku w tym stanie kosztuje bardzo dużo, ale jak się tak nad nim zachwycić, wszystko staje się warte zachodu. – Zaczął ponownie, po chwili zamyślenia nad dobrym startem dla rozmowy. Rozbawienie zniknęło z jego twarzy, kiedy tak się rozmarzył nad kosztem widoku, który teraz podziwiali, ale nadal jego usta były lekko uniesione ku górze. W końcu podziwiał monument między innymi swojej pracy. Nie wiedział, że wchodził na potencjalnie groźny teren mówiąc, że wszystkie decyzje rady i różnych jej instytucji były warte utrzymania statusu quo w forcie, ale cóż. Nie sposób pamiętać każdego nazwiska które zniknęło gdzieś w Outlandzie a poza tym Fable swojego nie przedstawiła. – Więc, co z reguły robisz, kiedy już uda ci się uzyskać trochę wolności? – Zapytał następnie całkowicie luźno, samemu nie przywiązując szczególnej wagi do wcześniejszego swojego komentarza. I tak sam już miał więcej wolności niż zwykle, bo ewidentnie dziś udało mu się przekonać swoją ochronę, że sobie poradzi.
Powrót do góry Go down
Sponsored content






Muzeum konspiracji Empty
PisanieTemat: Re: Muzeum konspiracji   Muzeum konspiracji Empty

Powrót do góry Go down
 
Muzeum konspiracji
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Muzeum PANORAMICS

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Fort Florence :: Scenariusze :: scenariusze :: retrospekcje-
Skocz do: