|
| Autor | Wiadomość |
---|
Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Jimmy’s Bar 24.10.19 18:00 | |
| jimmy's bar Chociaż nikt nie pamięta już kim był Jimmy i czemu zniknął, to mieszkańcy Outland w dalszym ciągu nazywają to miejsce jego imieniem. Porozrzucane przedmioty świadczą o tym, że miejsce zostało już przeszukane mnogą ilość razy, ale nikt nie powiedział, że zostało znalezione i przywłaszczone wszystko, co cenne. Mimo ogólnego nieporządku i chaosu jaki panuje w opuszczonej jadłodajni, w dalszym ciągu można odnieść wrażenie, że jeszcze wczoraj jakaś rodzinka jadła obiad przy jednym ze stołów, a miła kelnerka dolewała gościom kawy z dzbanuszka. |
| | | Luca Venturi
członek gangu
Rola : Członek gangu Risen Ashes Order
Wiek : 32 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Verona, Italy Liczba postów : 6
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 15.11.19 21:26 | |
| Miejsce te samo w sobie - jak wiele innych w zasadzie - było łupione niejednokrotnie. Nie dziwiło to naszego bohatera, patrząc na kryzys i ogólne warunki do życia. Nie mógł więc zaznać tutaj wygód, wysokiej jakości trunków jak i egzotycznych strojów u pracowników lokalu do których przywykł w Panoramie. Mieszkał jednak w Outlandzie dobre dwa lata i nowe realia zostały przez niego zaakceptowane. Tęsknił za lepszym życiem, lecz dzielnie znosił wszelkie trudności i niewygodny w imię swoich własnych zasad. Największe wyrzuty sumienia, których nie zdołał się pozbyć to tęsknota za żoną. Przez wzgląd na nią, kwestionował samego siebie. Pocieszał się jednak faktem, że decyzja małżeństwa była wspólna a on sam wziął na siebie całą winę. Kosztowało go to utratę pozycji i statusu, lecz dzięki Fable zdołał przeżyć i wylądował właśnie w tym rejonie. Przymuszony nauką nowych rzeczy częściowo się zmienił, lecz doświadczenie medyczne pozostało i oferował szeroko swoje usługi każdemu chętnemu. Nie interesowało go do jakiego gangu pacjent należał. Jeżeli mógł pomóc, robił to. A z jakim efektem? Doskonałym. Bycie jednym z głównych - obecnie byłych - naukowców w HUMANI LABS swoje zrobiły. Fakt ten nikomu tutaj nie jest znany ale mniejsza. Ograniczały go jedynie komplementy i ekwipunek, lecz ten szybko znajdował się w jego pracowni kiedy zorientowano się, że było warto się o taki starać. Miejscowi niezwykle szybko docenili jego osobę a on lubił zbierać wszelakie przysługi i opłaty, które pozwalały mu na pewne zakupy i swobodę, często w tym rejonach trudną. Do baru poszedł z przyzwyczajenia, nastał wieczór i było już po godzinach pracy. Ucieszyła go niezwykle obecność Anastazji, którą miał obok siebie i cenił niezwykle. Nie będąc zaś osobą konfliktową po wejściu uśmiechnął się widząc kompletne pustki, obrał pierwszy lepszy wolny stolik z towarzyszką i wyciągnął buteleczkę whisky. Mógł sobie na to pozwolić? A mógł. Darmowe leczenie od postrzału pobliskiego rzezimieszka doprowadziło do pewnej wdzięczności. Oczywiście nie był to trunek mogący pochwalić się dobrym rocznikiem, lecz nie o o to teraz chodziło. -Za lepsze jutro! - rzekł w kierunku brunetki pełen optymizmu. Udawał? Był poważny? Ciężko stwierdzić. Liczył jednak - a wręcz błagał - o lepszą przyszłość. |
| | | Anastazja Kryłow
członek gangu
Rola : Członek gangu Risen Ashes Order Wiek : 24 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Petersburg, Rosja Liczba postów : 5
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 15.11.19 22:45 | |
| Kwaśne wyziewy uderzyły Hel w twarz, gdy tylko weszła za towarzyszem do przybytku niedoli, zwanego niegdyś barem Jimmy’ego. – Jezu, co tu zdechło?– Jej bladą twarz wykrzywiła boleściwa mina, i machinalnie zaczęła oddychać przez usta, by przyzwyczaić się jak najszybciej do panujących warunków. Chociaż słońce jeszcze widniało na niebie, w środku panował półmrok. Rozglądając się po budynku zauważyła sporo walających się popękanych butelek po alkoholu, rozwalone meble, puste miejsca, na których wcześniej zapewne stały stoły, czy siedzenia. Gdzieniegdzie podłoga zabarwiona była na ciemno od ludzkiej uryny, z kolei w paru miejscach widać było resztki nadtrawionego jedzenia. Kobieta odwróciła wzrok, próbując nie wyglądać na zbyt zdegustowaną, choć miejsce było doprawdy paskudne. Pomimo życia na terenach Outlandu już ładnych parę lat, wciąż nie mogła się przyzwyczaić do stanu, w jakim zastawała niektóre przestrzenie. Starała się znosić wszelkie niewygody jak najlepiej, zwłaszcza że towarzyszył jej Luca. Choć była zniesmaczona wyborem miejsca, siedziała cicho. Potrafiła już całkiem nieźle czytać z jego twarzy i wiedziała, że dziś nie było jego najlepszym dniem. Najpewniej dopadły go demony przeszłości i musiał się z nimi zmierzyć po swojemu. A jak powszechnie wiadomo najlepiej robić to przy alkoholu. Hel westchnęła i usiadła na względnie czystym kawałku krzesła. Mężczyzna wyciągnął butelki whisky i położył z głuchym echem na drewnianym stole. Akurat przeciwko temu nie oponowała, wiedziała, że trunek, który pochodził z zapasów gangu, był pośledniej jakości, choć wciąż o wiele lepszy, niż zwykłe płynne gówno na ogół przyswajane przez mieszkańców tych ziemi. Wzięła od niego wypełnione bursztynowym płynem szkło – Za lepsze jutro! – i pociągnęła większego łyka. Przez moment napitek palił ją ostro w przełyk, jednocześnie pobudzając krew do szybszego krążenia. Skupiła wzrok na przyjacielu i jego oczach, które jaśniały w mroku. Podziwiała go za to, że pomimo gorszego humoru potrafił wykrzesać z siebie tak żarzący i zaraźliwy optymizm. Uśmiechnęła się półgębkiem do niego i z powrotem wcisnęła mu do ręki butelkę. Mimo wszystko nie mogła przegapić takiej okazji. Zamierzała z niej skorzystać i wypytać przyjaciela o jego przeszłość. Wiedziała, że mieszkał w Panoramie, ale zagadką pozostawał dla niej powód, dla którego znalazł się na tym zapchlonym odludziu. Oparła brodę na założonych dłoniach i poczekała, aż towarzysz się napije. – No więc jak to było w końcu z tobą? Uchylisz rąbka tajemnicy dlaczego tak doskonałej klasy lekarz trafił do tej dziury? A może to ściśle tajne, łamane przez poufne? No, nie daj się prosić, Luca. – Rzuciła mu promienny uśmiech, chcąc zachęcić do osobistych wynaturzeń.
|
| | | Ann Marie Lindberg
niezrzeszona
Wiek : 28 lat Orientacja : Inna... Pochodzenie : Uppsala, Szwecja Liczba postów : 5
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 16.11.19 18:27 | |
| Śmierć. Śmierć nie jest niczym niezwykłym w świecie, który przeżył apokalipsę i od jakiegoś czasu powoli się po niej podnosi. Tym bardziej nie dziwi w miejscu takim jak to - opuszczonym przez wszystkich bogów piekle dla wyrzutków, którzy z różnych powodów nie pasowali do świata zbudowanego przez oligarchów. A jednak każda śmierć odciska swoje piętno na ludziach wokół: rodzinie, świadkach albo tych, którzy usilnie próbowali wyrwać kostusze nieszczęśnika, który koniec końców i tak bezwładnie wylądował w jej ramionach. Banshee widziała ich wiele. Od anonimowych ciał w przyszpitalnej kostnicy po trupy bliskich ludzi. Jedne ruszały ją mniej, inne bardziej. Największą gorycz czuła, gdy pomimo długich prób, nie udawało jej się uratować czyjegoś życia. Tak było tym razem. Po wielogodzinnej walce pozostało jej tylko przeprosić rodzinę, że oto właśnie odszedł ich brat, mąż, ojciec. Że wykrwawił się i doszło do wstrząsu po tym, jak pękły szwy po ostatnim zabiegu. Powiedzieć, że zrobiła co mogła i przytulić świeżo upieczoną wdowę. Wiedziała, jaki ból musieli teraz odczuwać i była zła. Zła, bo wiedziała, że można było tego uniknąć, gdyby tylko poprzedni lekarz nie spieprzył sprawy. Bo to nie były jej szwy, które pękły. Chociaż kategorycznie wzbraniała się przed otrzymaniem zapłaty za wizytę, i tak na odchodne zostały jej wepchnięte dwie butelki ręcznie robionego piwa. Początkowo planowała podzielić się nim z bratem, ale koniec końców jej kroki zawędrowały do baru Jimmy'ego, kimkolwiek by on nie był. Potrzebowała się zresetować, wyłączyć, jakoś odreagować. Chociaż na chwilę zapomnieć o całej sprawie. Weszła do knajpy dopiero chwilę temu, a już zdążyła przyzwyczaić się do tutejszego swądu i skrzypienia desek, gdy przebiegały po nich szczury. Przysiadła się zaledwie dwa stoliki od jakiejś parki i to wcale nie dlatego, że potrzebowała teraz towarzystwa innych ludzi. Po prostu tylko ten stolik wyglądał na na tyle czysty, aby postawić na nim cokolwiek spożywczego. Po chwili jednak zaczęła jej przeszkadzać obecność ludzi. Planowała już nawet wyjście i poszukanie jakiegoś mniej "zatłoczonego" miejsca, kiedy siedząca niedaleko kobieta odezwała się. Początkowo nie zwróciła uwagi na jej słowa, ale dopiero po chwili coś jej styknęło w głowie. "Doskonałej klasy lekarz"? To nie mogła być pomyłka. Dotychczas słyszała tylko o dwóch medykach na tym pustkowiu: jednym była ona, drugi natomiast spieprzył sprawę i przyczynił się do śmierci człowieka. Może nawet przymknęłaby na to oko, stwierdziła, że to nie jego wina i czasami takie rzeczy po prostu się zdarzają, ale alkohol sprawił, że jej zirytowanie było jeszcze większe. I miała zdecydowanie więcej odwagi powiedzieć to, co myślała. - Doskonałej klasy lekarz, co? - zaśmiała się, chociaż wyraz jej twarzy odległy był od radosnego. W międzyczasie odwróciła się przodem do parki i odstawiła na stół dotychczas trzymaną w dłoniach butelkę, prawie ją zbijając. - Doktor Venturi, zgadza się? - spytała, bo chociaż była prawie pewna, iż po tych ziemiach nie stąpał inny lekarz, nie chciała rzucać oskarżeń w niewinnego człowieka. A tych miała całkiem sporo.
Ostatnio zmieniony przez Ann Marie Lindberg dnia 19.11.19 21:17, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Luca Venturi
członek gangu
Rola : Członek gangu Risen Ashes Order
Wiek : 32 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Verona, Italy Liczba postów : 6
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 17.11.19 21:24 | |
| Ann, dwie uwagi. O ile oczywiście już tam pominiemy fakt, że pisząc ostatnia zmieniłaś koncepcję naszych postów (gdzie opisywaliśmy pusty bar a Ty nagle się tam magicznie pojawiłaś xD) to jednak bardzo prosiłbym nie wymyślać własnych faktów, czynności dokonanych i przeszłości mojej postaci. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie Luca (który ma takie, a nie inne doświadczenie, klepnięte przy akceptacji KP), który spartolił prostą robotę z zakładaniem/zdejmowaniem szwów i przez to kogoś zabił . Oczywiście, możemy się na spokojnie dogadać na PW, kto co mógł o kimś słyszeć i co się w jakimś okresie ich życia zadziało, że jednak jakieś plotki lecą. Więc pewnej części posta nie akceptuję i przyjmuję to jako forma ogólnego niezadowolenia Ann, że jednak ktoś może jej robotę podpieprzać i z tego powodu jest potencjalna spina . ______________________________ Luca uśmiechnął się delikatnie słysząc pierwszy komentarz towarzyszki na temat faktycznego stanu lokalu. Zapewne nawet w latach swojej świetności była to dziura, do której mieliby wątpliwości wejść. Czasy się jednak zmieniły, sytuacja stała się niekorzystna i ta dwójka została zmuszona radzić sobie w znacznie gorszych warunkach, niż do jakich byli przyzwyczajeni. Jego bolał osobiście fakt, że dorobił się tak wiele a stracił to w mgnieniu oka. Pocieszał się jednak, że poświęcenie i wzięcie na siebie całej winy uratowało żonę, która nadal mogła cieszyć się wszystkimi przyjemnościami i dogodnościami, jakie Panorama oferowała. Kciukiem delikatnie przejechał po obrączce, kiedy siedzieli już przy stole. Gest odruchowy, ale na szczęście praktycznie teraz niedostrzegalny. Pierwszy łyk wzięty i już tylko należało czynność powtarzać do momentu osiągnięcia pożądanego stanu. Butelka powinna im mimo wszystko wystarczyć na dzisiejszy wieczór. Rzadkość picia, mniej posiłków i to jeszcze gorszej jakości były w zasadzie gwarancją powolnego tracenia dawnej mocnej głowy i tolerancji. Podniósł lekko brew słysząc takie pytania i to tak szybko od dziewczyny. Znali się już nie od wczoraj, jednakże swoją przeszłość trzymał w tajemnicy przed wszystkimi. Ignorował zaś jej ciekawość najdłużej jak się tylko dało. Uśmiechnął się, chcąc jej odpowiedzieć, ale nie było mu to dane. Wpierw komentarz w jego kierunku, następnie niechlujne położenie własnej butelki na ich stoliku a na sam koniec pytanie skierowane bezpośrednio do mężczyzny. Zmrużył lekko oczy w zastanowieniu. Znał ją? Nie wyglądało na to. Jej aparycja i pewne cechy fizyczne jednak pozwoliły jeszcze trzeźwemu umysłowi na rozpracowanie zagadki. Czyżby miał do czynienia z kobietą, która przedstawiała się jako Banshee? Lekarz? A może prosta zielarka? Pewności nie miał gdzie zaczynały się i kończyły jej kompetencje, wiedział jednak o jej próbach pomagania i leczenia ludzi z Outlandu. Jedną rękę miał schowaną pod stołem, lecz nie leżała ona jeszcze na broni. Wątpił, by chciała zrobić im krzywdę, lecz ostrożności nigdy za wiele. Jak zaś zareagowała brunetka? - Zgadza się. Mogę w czymś pomóc? Czy jest to jednak próba nawiązania rozmowy między kolegami z profesji? - strzelił, sprawdzając reakcję. Każdy ruch, akcja, rzucone słowo i komentarz będą kolejnymi wskazówkami dla naszego bohatera. Na jego twarzy zaś widniał delikatny, spokojny i przyjacielski uśmiech. Nie zamierzał prowokować. |
| | | Anastazja Kryłow
członek gangu
Rola : Członek gangu Risen Ashes Order Wiek : 24 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Petersburg, Rosja Liczba postów : 5
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 18.11.19 19:55 | |
| Widząc zdecydowany wyraz na twarzy towarzysza, wpatrywała się w niego wyczekująco, z narastającą ekscytacją, czując że za chwilę dowie się czegoś co najmniej interesującego. Jednak zimny, przesycony sarkazmem głos brutalnie przerwał chwilę, rozdzierając gwałtownie zasłonę intymności. Anastazja spojrzała na siedzącą nieopodal nich kobietę, którą w pierwszym momencie niemalże przegapiła. Jej obecność nie była tak namacalna jak u zwykłych osób. Zdawać się mogło, że kobieta wręcz ukrywała się. Zawsze pomiędzy, na pograniczu wzroku ludzkiego. Było to co najmniej niepokojące uczucie. Hel poczuła jak jej włoski na karku delikatnie najeżyły się. Postanowiła bacznie poobserwować przybyszkę. Nieznajoma była charakterystycznie, z dala rozpoznawalnie anemiczna. Skóra Hel również była blada, jednak cera kobiety była wręcz prześwitująca. Dodatkowo krótkie, białawego odcienia włosy oraz niecodzienny wzrost sprawiały wrażenie, że miało się do czynienia nie z człowiekiem, a zjawą. Doskonale wiedziała kim ona jest. Banshee znana była na Outlandzkich rubieżach głównie przez bycie wykwalifikowanym medykiem. Dodając do tego niecodzienną aparycję kobiety, najpewniej była bardziej reprezentatywna niż Luca. Nie żeby Hel nie odpowiadał wygląd mężczyzny. Co to, to nie. Jeśli już to uważała go za bardzo urodziwego. Z naciskiem na BARDZO. Jej słowa były bezwzględnie skierowane do Luci. Pomimo pozornej apatyczności kobiety, bił z nich wyraźny chłód i oskarżenie. Hel zmarszczyła brwi, usiłując sobie przypomnieć skąd mężczyzna może znać Banshee. Jego negująca wypowiedź zmieniła jednak postać rzeczy. Anastazja podniosła czujność, a jej prawa dłoń mimowolnie nieznacznie drgnęła w kierunku schowanego za pasem niewielkiego, acz dodającego pewności pistoletu. Reszta ciała nie uległa przemieszczeniu, choć w powietrzu można było wyczuć natężenie chwili. Widać było, że przybyszka spędziła jakiś czas na zapijaniu myśli, dlatego z jednej strony nie stanowiła większego zagrożenia. Z drugiej jednak, trunek mógł wpłynąć niekorzystnie na jej zdolności poznawcze i układ nerwowy, zaburzając tym samym prawidłową ocenę sytuacji. Zerknęła przelotem na przyjaciela. Wyraz twarzy Luci wpłynął na nią uspokajająco. Skoro jej przyjaciel nie sądzi, aby kobieta była jakimkolwiek zagrożeniem, zaufa jego osądowi. By dać zajęcie rękom, sięgnęła po schowaną papierośnicę. Wyciągnęła jednego, ciasno skręconego papierosa, i sprawnym ruchem odpaliła go potartą o draskę zapałką. Jednocześnie nie spuszczała oka z nieznajomej. – Jesteś Banshee, prawda? Wiele o tobie słyszałam. – Rzuciła w stronę kobiety powściągliwie, starając się, by nadchodząca rozmowa straciła nieco na mocy, zeszła na pasywne tory. Każdą sprawę dało się rozwiązać z korzyścią dla obu stron, tego zamierzała się trzymać. Zresztą nie sądziła, aby lekarka dążyła do czyjejkolwiek szkody fizycznej. W ten zawód był wręcz wpisany pacyfizm i niechęć do agresji. Co przedstawiało sytuację w niemalże komicznym świetle, biorąc pod uwagę obecność dwójki lekarzy.
|
| | | Ann Marie Lindberg
niezrzeszona
Wiek : 28 lat Orientacja : Inna... Pochodzenie : Uppsala, Szwecja Liczba postów : 5
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 20.11.19 9:28 | |
| Zabawne jak dwa zdania mogą sprawić, aby atmosfera stężała do gęstości przeciętnej galaretki. Nie uszło jej uwadze, że pomimo tego, iż to nadal były tylko słowa, parka gotowa była skrócić ją o głowę, jeśli tylko zrobi niewłaściwy ruch i spróbuje przejść do czynów. A nie spróbuje. Nawet wkurwiona i po piwku nie przekraczała pewnych granic. Doskonale wiedziała, że słowa potrafiły zranić dużo bardziej niż ciosy, zwłaszcza, iż Luca - w przeciwieństwie do niej - nie wyglądał na chucherko, które zdmuchnie byle podmuch wiatru. Oparła się swobodnie o sfatygowane oparcie krzesła, jakby chcąc podkreślić, że nie ma zamiaru rzucać się tu komukolwiek do gardła. Nie w fizycznym tego słowa znaczniu. Już miała odpowiedzieć Luce, wyrzucić z siebie to, co do niego miała, ale usłyszała krótki, szorstki dźwięk odpalania zapałki, któremu zawtórował najpierw smród siarki, a potem palonego tytoniu. Jej spojrzenie odruchowo padło na towarzyszkę lekarza, której wcześniej jakoś się nie przyjrzała. Pewnie w normalnej sytuacji jej niezwykła uroda od razu przykułaby jej wzrok. Nie na co dzień można było zobaczyć tak piękną kobietę tułającą się po Outlandzie. Na pierwszy rzut oka możnaby odnieść wrażenie, że nie pochodzi stąd, tylko z jakiejś odległej, magicznej krainy. A mimo wszystko było w niej coś surowego, co idealnie wpisywało się w obraz typowego mieszkańca Outlandu. No i te papierosy, których dym, gdy tylko dotarł do nozdrzy Banshee, nieprzyjemnie zacisnął jej gardło na chwilę, jakby ciało usilnie chroniło się przed trucizną. - A ja słyszałam, że konanie na raka płuc to wspaniała zabawa - ucięła sucho. Nie chciała teraz wdawać się we wspaniałą rozmowę o jej osiągnięciach i rozdawać autografy. Widziała, że nieznajoma próbowała być buforem między nią i Lucą i zniwelować ewentualne spięcia, ale nie wyglądało na to, aby to miało pomóc. Po chwili lekarka znowu uniosła spojrzenie na Lucę. Irytował ją ten szarmancki uśmiech, ten pozornie spokojny ton pomimo faktu, że atmosfera między nimi nie zachęcała do tego typu reakcji. A mimo wszystko z tyłu głowy wiedziała, że i ona nie zacznie zaraz krzyczeć i rzucać przedmiotami. Rozwiązywanie konfliktów z uśmiechem na ustach chyba po prostu było wpisane w ich profesję. - Aiden Jenkins, lat trzydzieści siedem. Rana kłuta jamy brzusznej, dźgnięty nożem przez osobę trzecią i zostawiony w tym stanie na pewną śmierć. Kojarzysz ten przypadek? - zapytała "kolegę" po fachu. Nawet w takiej sytuacji potrafiła zachować jakikolwiek profesjonalizm. Chyba miała to we krwi. Obserwowała uważnie Venturi'ego spod jasnej grzywki. Nie zdziwiłaby się, gdyby absolutnie zapomniał o takim pacjencie. W końcu musi ich mieć dziesiątki, a przypadków zabójstw rabunkowych (albo chociaż ich prób) na terenie Outlandu było tyle, że nie sposób ich zliczyć. Niemniej jeśli pamięć doktora nie była tak dobra, nie omieszka się dokładnie przedstawić mu całej sprawy. |
| | | Luca Venturi
członek gangu
Rola : Członek gangu Risen Ashes Order
Wiek : 32 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Verona, Italy Liczba postów : 6
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 21.11.19 20:13 | |
| Nie było tej dwójce dane spędzić trochę czasu ze sobą, wszystko dzięki trzeciej osobie w pustym barze. Szczerze wątpił, by zdradził Anastazji swoją historię w tej chwili. Panował nad sobą i wiedział doskonale czym mogło to grozić. Nie oznaczało to jednak, że nie wyrzuciłby z siebie przypadkiem jakąś małą niby nic znaczącą rzecz, kiedy ta butelka byłaby już pusta. Kwestia ta jednak została odrzucona na bok, ponieważ mieli teraz zupełnie inne zmartwienie. Luca był ostatnim, który oceniał ludzi po wyglądzie. Świat zaś stał się surowszy, warunki trudniejsze, tragedie były na porządku dziennym więc w zasadzie utrzymywanie się w dobrym stanie było niezwykle ciężkie jak wręcz niemożliwe, kiedy nie należało się do Panoramy. Bardziej był zainteresowany i spoglądał na charakter i wnętrze. Spędzenie zaś dwóch lat w Outlandzie nauczyło go, że początkowo nerwowe i gniewne zachowanie nie zawsze musi się kończyć tragicznie. Był to sygnał ostrzegawczy, bez wątpienia, ale przecież w zasadzie mieli tylko siebie. Każdy mądrzejszy idee rozumiał. Włoch dlatego tak dobrze sobie radził i nie musiał się zbytnio martwić o ochronę. Był cennym nabytkiem a jego własny gang nie miał nic przeciwko jego bonusowej pracy na rzecz społeczeństwa. W końcu "organizacja" ta słynęła z pewnych cech, które wyróżniały ją od pozostałych ugrupowań. Papierosa kompletnie zignorował, będąc do tego doskonale przyzwyczajonym. Nawyk ten był dostrzegalny wszędzie, jedynie co mogło różnić ludzi to marka oraz jakość tytoniu. Jeżeli jego towarzyszka miała ochotę zabić tak kilka minut bądź się odstresować, brunet był ostatnim, by jej rzucić jakąś uwagę. Powracając jednak do Banshee, zadała mu kolejne pytanie. Początkowo zastanawiał się, czy chodzi tutaj o znajomości. Ktoś zrobił coś dla kogoś. Mogło z tego wynikać wiele dobrego, ale i złego. Szybko jednak zrozumiał, że jednak musiała go jakoś testować. Czy pamiętał? A jeżeli tak to czy opowie o tym? Przedstawi wykonane metody? Nie mógł odrzucić od siebie myśli, że kobieta starała się go cały czas prowokować. Wina całkowicie procentów? A może jakaś zawodowa rywalizacja? Nie zamierzał łyknąć tak łatwo przynęty. Być może odpowiedź ją zdenerwuje, taką jednak wysunął: -Pamiętam doskonale każdą osobę, której pomogłem. Nie wypada mi jednak tak lekko odrzucić na bok tajemnicę lekarską. Wiele osób ceni sobie prywatność i taką jestem w stanie im zapewnić. - uśmiechnął się do niej delikatnie, dodając jednak po chwili poważniej -Dodatkowo... nic Ci do tego. - mniej grzecznie, jednakże tonacja była spokojna, nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, a i mimika niespecjalnie się zmieniła. Zarysował jednak pewną linię, nie pozwalając sobie wejść na głowę. Mogła to zaakceptować bądź wybuchnąć, do wszystkiego miała całkowite prawo. Pomimo swoich manier i dobrego wychowania, nie był typem popychadła. Venturi zawsze wolał rozwiązywać każdy spór słownie, był jednak gotów zawsze bronić swojego i cudzego, gdyby zaszła taka potrzeba. Podsunął butelkę do Hel by mogła wziąć łyka, sam zamierzał tuż po niej. |
| | | Anastazja Kryłow
członek gangu
Rola : Członek gangu Risen Ashes Order Wiek : 24 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Petersburg, Rosja Liczba postów : 5
| Temat: Re: Jimmy’s Bar 23.11.19 17:49 | |
| Szlag by trafił jakiekolwiek próby bycia mediatorem pomiędzy tą dwójką. Nieprzychylność nieznajomej jedynie stopiła jakże szlachetne zapędy Hel. Zaciągnęła się po raz kolejny trzymanym w dłoni papierosem, wdychając wszelkie szkodliwe toksyny głęboko do płuc, po czym wypuściła dym w kierunku albinoski. – Wszyscy umrzemy, skarbie. Nie ma znaczenia kiedy, ani tym bardziej jak. Pozostanie po nas jedynie garstka prochu. – Nie chciała być nieuprzejma, o nie, jedynie sprawdzała kobietę, testowała jej zdolności ujarzmiania samej siebie w wymagających sytuacjach. Zwłaszcza jeśli w grę wchodził alkohol i gorszy dzień. Anastazja czuła już subtelne działanie przyniesionego trunku, jednak wprawiony w tej materii organizm znał doskonale własne limity, a ku tym było jeszcze stanowczo daleko. Uważała także, że warto poznać człowieka od najgorszej strony, jako że dalsza znajomość wówczas opierała się głównie na próbie udowodnienia tego, że był to jednorazowy wybryk, pokazania się z lepszej strony. Łączyło się to również z innymi profitami. Anastazja hurmem gromadziła wiadomości o każdym kogo znała. Dawało jej to później wiele możliwości, rozszerzało całościowy ogląd sytuacji. Dlatego też nazwisko Jenkins pobudziło w niej złącza synaps na tyle, że zaczęła się zastanawiać co dokładnie o mężczyźnie wiedziała. Niestety nic nie przychodziło jej na myśl. Nie musiał to być jakiś szczególny przypadek, do takich sytuacji na terenach Outlandu dochodziło codziennie i nie sposób było zliczyć ich w kategorii jednej cyfry. Zapewne machnęłaby ręką na to, niemniej awersja kobiety wraz z nonszalancką odpowiedzią Luci drażniły ją niepomiernie. Poirytowana bezsilnością wobec meandrów własnego umysłu, sięgnęła po butelkę. Pociągnęła większego łyka, czując jak napitek spływa bezproblemowo po przełyku. Strzepnęła nadpalony tytoń na podłogę, bowiem żadnej popielniczki nie uświadczy w tym budynku, ani nawet nie przyszło jej do głowy kłopotać się tak błahym zagadnieniem. Jednak usilne dociekanie, szukanie we własnej, niczym nieograniczonej bibliotece pamięci przyczyniło się nagłym stymulantem w postaci powrotu zaszeregowanej w odpowiednią szufladkę informacji. Nie wiedziała niczego o Aidenie Jenkinsie, jednak w połączeniu ze wzmianką o „wypadku” rzeczonego mężczyzny, informacja nie stanowiła już pojedynczego, wybrakowanego sygnału, lecz złączyła się z innymi komunikatami. Uśmiechnęła się zuchwale pod nosem. To, co sobie właśnie uświadomiła rzucało nieco innymi ogląd na sprawę, niemniej czy ma to w tym momencie jakiekolwiek znaczenie? Mężczyzna i tak nie żył, żadne usiłowania nie przywrócą mu życia, nieważne z jak szlachetnych powodów. Dlatego też postanowiła nabrać wody w usta. Nigdy nie wiadomo kiedy ta informacja może jej się przydać. Nic w przyrodzie nie ginie. Ludzie jedynie. Zgasiła wypalonego szluga o wynędzniały stół i rzuciła na podłogę. Niemniej należało postawić sprawy jasno w kwestii denata. Spojrzała twardo w kierunku Banshee. – Czy ty insynuujesz, że mój znajomy przez własne niedopatrzenie doprowadził do śmierci tego człowieka?
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Jimmy’s Bar | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |