|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: From Russia with love 28.10.19 13:27 | |
| Gdyby tydzień temu ktoś mu powiedział, że zakocha się od pierwszego wejrzenia, zapewne Konstantin by go wyśmiał. Kilku jego dobrych kolegów było już od dawna po ślubie, nawet jego starszy brat, a on w wieku dwudziestu sześciu lat wciąż należał do grupy kawalerów, co średnio podobało się matce. Niby nie naciskała na niego jakoś przesadnie, ale czasem czuł na sobie jej zawiedzione spojrzenia. Chociaż nie był tak przystojny, jak Andrei (przynajmniej według jego skromnej osoby), nie mógł narzekać na brak powodzenia u płci pięknej, bo gdyby to robił, to wyszedłby na niewdzięcznego. Może dziewczyny nie lgnęły do niego jak muchy do miodu, ale w swojej karierze przeżył już kilka krótszych i dłuższych związków. Problem w tym, że żadna kobieta nie potrafiła go przy sobie utrzymać. Nie był jakimś podrywaczem, który skakał z kwiatka na kwiatek, nie w tym tkwił jego problem. Szybko tracił zainteresowanie, bo w pewnym momencie dochodził do wniosku, że to nie jest jednak to i jego partnerka nie jest tą, z którą chciałby spędzić resztę swojego życia. Może był jeszcze zbyt młody, żeby tak myśleć, ale po co być z kimś, z kim nie chce się wziąć ślubu? Nie widział w tym żadnego sensu i traktował raczej jako stratę czasu. W dodatku wiele z dziewczyn wydawało się bardziej zainteresowanych pogłoskami, jakie można było usłyszeć o rodzinie Yakovlevów, niż samą jego osobą, czego nie znosił. Już i tak miał zbyt wiele kompleksów. Po dłuższej przerwie od randkowania, gdy wcale nie szukał nowego związku, wydawało się, że tym razem coś samo znalazło jego. Czasami wieczorami wychodził z ekipą starszego brata, aby napić się z nimi na mieście w jednym z klubów, czy poudawać, że świetnie się bawi grożąc barmanowi, który policzył im za dużo za wódkę. Tym razem Konstantin odłączył się od swojej bandy po kilku głębszych, gdy w końcu zebrał się na odwagę, żeby zagadać do dziewczyny, którą obserwował cały wieczór. Dotychczas jedynie wydawał się orbitować wokół niej, cały czas walcząc z samym sobą. Chociaż mógł uchodzić za pewnego siebie, to w rzeczywistości brakowało mu wiele do osoby, którą starał się kreować w towarzystwie brata i jego kumpli. Nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że młoda, atrakcyjna studentka, od której wziął numer, będzie w przyszłości jego żoną. Następnego dnia zadzwonił do niej, cały zestresowany i umówił się z nią w przyszły weekend na spotkanie. Chociaż czuł się podekscytowany, to jeszcze nie widział w tym nic wyjątkowego – zawsze czuł tremę przed randkami, ale też cieszył się na nie, bo nie zapraszał nigdy dziewczyn, które mu się nie spodobały, czy go nie zainteresowały. Przez cały tydzień łapał się na myśleniu o Raisie, chociaż w klubie spędził z nią stosunkowo niewiele czasu i to skłoniło go do wniosków, że może jednak zależy mu na tym spotkaniu za bardzo. Chciał do niej pisać, dzwonić, ale wydawało mu się to zbyt namolne przed pierwszą oficjalną randką, w końcu praktycznie się nie znali. Wstrzymywał się dzielnie i odezwał się w wieczór przed umówionym dniem, aby upewnić się, że plany Raisy się nie zmieniły. Była zima, a to popołudnie należało do wyjątkowo mroźnych. Śnieg skrzypiał pod stopami za każdym krokiem, para wydobywała się z ust przechodniów, którzy spieszyli się, żeby jak najszybciej schronić się przed przeraźliwym zimnem. W głowie Konstantina pojawiało się milion zmartwień na minutę, a jedno było właśnie związane z pogodą – a co, jeśli Raisa nie przyjdzie, bo kto chciałby wychodzić z domu w taką pogodę? Naturalnie po takich myślach pojawiała się kolejne i kolejne, na przykład – co, jeśli w ogóle go wystawi, bo wcale nie chce się z nim spotkać? Niby przez telefon nie brzmiała na niezadowoloną, gdy zapraszał ją na spotkanie, ale może była tylko miła i nie chciała dawać mu kosza tak wprost? Próbował nie martwić się na zapas, ale nie należało to do jego mocnych stron. Umówili się pod pomnikiem Lenina. Kostek przystanął tuż pod nim, zadzierając głowę i łypiąc na postać z brązu. Wyjął z kieszeni papierosa i odpalił go. Nie wziął nawet rękawiczek, ale odmarzającą ręką będzie martwił się później. Oczywiście o czapce również nie pomyślał, dlatego jego rude włosy odcinały się na tle białego puchu. Dobrze, że przynajmniej jeszcze nie padało.
Ostatnio zmieniony przez Konstantin Yakovlev dnia 28.10.19 18:31, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 28.10.19 14:18 | |
| Raisa nigdy nie spodziewała się, że jej życie potoczy się w taki sposób. Generalnie nigdy nie miała większego brania w życiu - dla jednych była zbyt "żywa", dla innych zbyt wycofana. Nigdy nie była idealna. Dlatego idąc na imprezę z przyjaciółkami, postanowiła sobie, że nigdy więcej nie będzie zabiegać o żadnego pajaca. I w ogóle obiecała sobie, że przestanie się tak szybko zakochiwać. Kiedy przez cały wieczór faceci podchodzili i wyciągali na parkiet jej przyjaciółki, ona, ciesząc się ich szczęściem (i płacząc w środku), zajmowała się swoimi kolejnymi drinkami. Przyłapała tylko kilka razy jakiegoś kolesia w tle, co się na nią gapił. O nie, kolejny creep. Myślała, że tak zostanie, ale ten po jakimś czasie podszedł do niej. Zmrużyła lekko oczy, taksując mężczyznę od góry do dołu. I jeszcze ten zapach szlugów i wódy, uhh! Generalnie była gotowa powiedzieć mu "idi na chui", bo była święcie przekonana, że rudzielec zaraz "zaprosi ją" do - w najlepszym wypadku - spędzenia wieczoru w hotelu. W najgorszym, by poszła z nim do kibla i zrobiła mu loda. Tymczasem jednak, pomimo intensywnego zapachu alkoholu, nie zachowywał się jak zwierzę ani nie proponował niczego niemoralnego. A to niespodzianka! Szybko więc z grymasu zniesmaczenia, zmieniła swoją mimikę na szeroki uśmiech. I tak oto jakiś rudy random sprawił, że jej postanowienie o "nie zakochiwaniu się szybko" szlag trafił!
Dziewczyna była strasznie podekscytowana spotkaniem, bo chociaż nie rozmawiali długo, Konstantin wydawał jej się strasznie uroczy. Nie chciała robić sobie większych nadziei, bo może koniec końców zaprosił ją na spotkanie aby teraz zbajerować ją do zawitania w jego łóżku? O tym, w jaki sposób go potraktuje w tym wypadku, rozmyślała dopiero robiąc sobie makijaż przed wyjściem. Klęła mocno i głośno, kiedy piętnasty raz nie była w stanie narysować na oku idealnej kreski. Ładnie wyglądać jej się zachciało, a przecież jeżeli on ma wobec niej jakieś bardziej konkretne plany niż szybkie bzykanko, to powinien ją lubić i bez tego! No ale wiadomo, pierwsze spotkanie sam-na-sam to nie można go wystraszyć.
Podczas, gdy w dusznym i gorącym klubie miała włosy upięte w kok, teraz postanowiła wyjść z rozpuszczonymi. Dlatego idąc, musiała co jakiś czas je odgarniać z twarzy. Generalnie swoją podróż pod pomnik spędziła na ogarnianiu włosów, przeglądaniu się i myśleniu o mężczyźnie. Oraz fakcie, że nawet jeszcze wczoraj zadzwonił! Słodziak! Na jej twarzy od razu wykwitł szeroki uśmiech, kiedy tegoż to słodziaka zauważyła z pewnej odległości. Czekał na nią! A ona tak perfidnie jeszcze się nie spóźniła. A przyjaciółki mówiły, by faceta zawsze zmartwić i w ogóle, żeby się słuchał i był potulny. Uznała, że mogłaby opóźnić nieco swoje objawienie przed nim, ale w nieco inny sposób niż stalkowanie z odległości. Szybszym krokiem więc podeszła do pomnika od innej strony, tak, aby mieć jak największe szanse na to, że Konstantin jej nie zauważy. Weszła po schodkach, ukucnęła i gołymi rękoma (poświęcenie!) zaczęła formować śnieżkę. Następnie wychyliła się lekko zza Towarzysza Lenina, wzięła zamach i... poszło! Śnieżka wylądowała na plecach mężczyzny, a Raisa, chichocząc, ukryła się ponownie za pomnikiem, próbując raz na jakiś czas wychylić się na tyle, aby być jak najmniej widoczną ale móc zobaczyć reakcję swojej "żywej tarczy". |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 28.10.19 15:04 | |
| Chociaż minuty mijały, bo przecież czas nie stanął nagle w miejscu, Kostek zaczynał się niecierpliwić. Mógł mieć pretensje jedynie do siebie – przyszedł za wcześnie, tak jak wymagała tego kultura, dlatego teraz musiał sterczeć jak kołek i stresować się swoimi wymyślonymi obawami. Co jakiś czas podwijał rękaw puchowej kurtki na tyle, na ile było to możliwe, żeby sprawdzić godzinę na srebrnym zegarku, który dostał od dziadka. Dreptał tak w miejscu, ugniatając śnieg pod zimowymi butami i popalając. Nie spodziewał się, że coś zaatakuje go od tyłu. Resztka papierosa wylądowała w zaspie i zgasła z cichym sykiem. Rudy obrócił się w miejscu, by znaleźć się przodem do kierunku, z którego najprawdopodobniej oberwał. Od razu wyciągnął rękę za plecy, żeby upewnić się, że to tylko śnieżka. - Co jest? – spytał, groźnie marszcząc przy tym rude brwi i wytężając wzrok. Przecież to nie Lenin go zaatakował (przynajmniej miał taką nadzieję, bo byłoby to co najmniej dziwne), a nie mógł dojrzeć nikogo innego w okolicy. Nie zastanawiał się zbyt długo, w końcu był prawdziwym mężczyzną czynu... mówiąc miłymi słowami. Zamiast obchodzić pomnik i szukać schodków, złapał się krawędzi śliskiego, kamiennego podwyższenia i podciągnął się nie tak sprawnie, jak to sobie w pierwszej chwili wyobraził. Mimo wszystko znalazł się zaraz na górze i otrzepał ze śniegu zmarznięte dłonie i spodnie w okolicach kolan. Chyba ze wstydu zakopałby się w tych zaspach, gdyby spadł. Na szczęście przy pomniku nie było zbyt wiele miejsc na dobre kryjówki, dlatego Konstantin szybko zlokalizował dziewczynę, z którą umówił się na dzisiejszy wieczór. Jeszcze kilka chwil temu był gotowy przynajmniej pogrozić dzieciakowi rzucającemu w niego śnieżkami, tak teraz zapomniał całkiem o złości. Widząc znajomą buzię Raisy, uśmiechnął się szeroko. Wypuścił śnieg, który trzymał na wypadek, gdyby musiał dokonać zemsty. - Cześć – wydusił z siebie po chwili i zamilkł na kilka dobrych chwil, zanim postanowił kontynuować. Nieźle, Kostek. Brawo. - Zawsze tak witasz ludzi? – zręcznie omijał cokolwiek, co mogłoby świadczyć o tym, że są randce. Czemu? Ano dlatego, że zwyczajnie się wstydził, jak młody chłopak, który ma crusha na koleżankę. Jeszcze by mu powiedziała, że to przecież żadne spotkanie o charakterze romantycznym, tylko zajęcie z braku lepszych opcji. Chociaż patrzył na Raisę z góry, to nigdy jakieś zdrożne skojarzenia nie przeszłyby mu nawet przez myśl (a nawet jeżeli, to nie przyznałby się do tego na głos na pierwszym spotkaniu). Jednego mógł być pewien – młoda studentka wyglądała równie ładnie, albo nawet lepiej, niż ją zapamiętał. Teraz mógł się jej dokładnie przyjrzeć, bo na całe szczęście zimowe słońce jeszcze nie zaszło. Podobał mu się kontrast, jaki tworzyły jej ciemne włosy na tle otaczających ich zasp. Aż poczuł nagły przypływ myśli, że może jednak w tym momencie celował za wysoko, a rzeczywistość zaraz go zweryfikuje. W końcu działało to w obie strony – również Raisa jak dotąd widziała go tylko w skąpo oświetlonym klubie. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 28.10.19 16:17 | |
| O nie, znalazł ją! A mogła jeszcze rzucić jedną śnieżką, gdyby dalej nie zaczaił, skąd kulka leciała. Rosjanka uniosła głowę do góry, aby móc przyjrzeć się Konstantinowi w lepszym świetle, tym razem. Od razu złapała z nim kontakt wzrokowy, a na jej twarzy nie przestawał widnieć uśmiech. O ile w klubie była albo zbyt pijana albo po prostu było zbyt ciemno i nie dostrzegła zmian skórnych rudowłosego, teraz jego atomową urodę miała jak na tacy. Mimo tego i tak wydawał jej się strasznie przystojny, a kolor włosów tylko dodawał mu uroku. - No hej. Znalazłeś mnie! - zaśmiała się, po czym stanęła na palcach i łapiąc Konstantina za kołnierz kurtki, ściągnęła jego głowę nieco niżej aby cmoknąć go w policzek na "prawidłowe" przywitanie. Biorąc pod uwagę, że chłopak nic nie mówił przez chwilę, również pozwoliła sobie na moment kontemplacji jego wyglądu. No, mogłaby z nim mieć dzieci, tylko miała nadzieję, że cechy skórne przejmą jednak od niej. - Nie. - odparła krótko - Tylko tych, co mnie wyciągają na dwór w taką pogodę. Trzeba przyznać, że serio musiał być dla niej kimś specjalnym, jeżeli zimą pozwalała mu zaproponować jej wyjście gdzieś poza dom. Szczególnie, jak zbliżały się jej zimowe egzaminy, które koniecznie musiała zdać, jako przyszła opiekunka elektrowni jądrowych. Na razie jednak postanowiła się zrelaksować, rozluźnić i zobaczyć, jak potoczy się dzisiejszy wieczór. Ujęła rudzielca pod ramię, w sumie nawet nie pytając go o zdanie. - To jaki masz plan dla nas na dzisiejszy wieczór? - spytała, ponownie spoglądając na jego twarz ze swojej oddolnej perspektywy - I wiesz, ty tu jakieś spotkania proponujesz, a ja nawet nie znam twojego nazwiska! - przypomniała sobie nagle, wyczekująco patrząc mu w oczy. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 28.10.19 16:52 | |
| W życiu nie spodziewałby się całusa na przywitanie. To była chyba ostatnia rzecz, o jakiej myślał, bo jego głowę wypełniała czysta panika dotycząca wszystkich a-co-jeśli scenariuszy. Na szczęście wszystkie zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki, gdy Raisa ściągnęła go w dół, a jej usta musnęły jego zarośnięty brodą policzek. Nawet przez moment nie stawiał oporu i schylił się grzecznie. Aż zamarł po wszystkim, budząc się dopiero w momencie, gdy brunetka się od niego odsunęła. Na szczęście nie było widać po nim, że jest zarumieniony, bo twarz miał już czerwoną od mrozu, ale od razu zrobiło mu się cieplej, jakby Raisa właśnie dorzuciła węgla do pieca zwanego jego serduszkiem. - To mówisz, że powinienem poczekać co najmniej do wiosny? – oczywiście, że nie czekałby do końca zimy. Był pewien, że młoda studentka często zostaje zapraszana przez facetów i wciąż się dziwił, że zgodziła się z nim spotkać. Oczywiście nie insynuował takimi myślami rozwiązłości! Po prostu Raisa była zbyt ładna, żeby siedzieć w domu w piątkowe wieczory. - No dobra, to zadzwonię do ciebie w marcu – wzruszył lekko ramionami i spróbował odejść od dziewczyny, że niby się zbiera, ale nawet nie zdążył zrobić kroku, bo ta już trzymała go pod ramię. Nie żeby narzekał, spodobało mu się to, ale z tego wszystkiego zapomniał, że na zewnątrz panuje minusowa temperatura. Będąc trzymanym już przez Raisę, Konstantin ruszył powoli w stronę schodów, po których weszła wcześniej młoda kobieta. Musieli zejść z pomnika, żeby gdziekolwiek pójść, to na pewno. Uważał przy tym w pierwszej kolejności na nią, a potem na siebie, bo stopnie mogły być zdradzieckie, a lód chował się pewnie pod warstwą śniegu. Dla pewności złapał ją odrobinę mocniej, ale nie na tyle, żeby zrobić jej krzywdę. - Możemy iść coś zjeść – zaproponował dość standardową opcję. Miał więcej pomysłów, ale czuł, że pora roku cholernie ich ograniczała. Nie chciał zmuszać Raisy do siedzenia na dworze. - Albo… nie wiem, nie jestem zbyt kreatywny – wzruszył lekko ramionami. Gdy ona patrzyła się na jego twarz, on raczej wzrok miał zwrócony przed siebie, albo pod nogi. Ta bliskość stresowała go i biedny spinał się. Był pewien, że nie robi przez to najlepszego wrażenia. Dopiero kiedy spytała o nazwisko, Konstantin uniósł wzrok na jej twarz, a ich spojrzenia skrzyżowały się. Milczał przez chwilę, jakby nie był pewien tego, jak się nazywa, ale z pewnością nie chodziło o to. - Yakovlev – liczył na to, że jego partnerka nie będzie miała skojarzeń z nazwiskiem, ale jakiś cichy głos w głowie wyjątkowo go uspokajał. Jeśli nie miała zbyt wiele wspólnego z półświatkiem Fortu Yakov, szansa była na to naprawdę niewielka. W końcu w klubie mówiła, że jest studentką, a ci raczej nie kręcą się przy rosyjskiej mafii. - Ale byliśmy przynajmniej kwita, bo ty też się nie chwaliłaś. Bezwiednie, zagłębiony w rozmowie z Raisą, kierował ich kroki w stronę ciaśniejszego centrum. Na otwartej przestrzeni placu Lenina robiło się coraz mniej przyjemnie z powodu niemal nieustannych podmuchów lodowatego wiatru. Sam nie marzł przesadnie, nie licząc dłoni i polików, ale domyślał się, że dziewczyna wolałaby być w miejscu, gdzie jest ogrzewanie. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 29.10.19 10:07 | |
| - Do wiosny, a może i wczesnego lata. Tylko wiesz, jeżeli będzie ciepło to bez drinka z parasolką się nie pojawiaj. - zażartowała, po czym westchnęła cicho na wspomnienie tych ciepłych dni. O ile łatwiej byłoby, gdyby zamiast ciężkiego, czarnego płaszcza mogła założyć na siebie krótką sukienkę albo kombinezon? Gdyby mogli pójść na jakiś taras i w cieniu parasola wypili chłodne napoje i zjedli coś lekkiego? Komediowo otworzyła usta i spojrzała na Konstantina tak, jakby chciała go strzelić przez łeb. - No wiesz co? To, że nie chcę wychodzić zimą nie znaczy, że nie możesz zimą dzwonić! - udawała oburzoną przez chwilę, po czym zaśmiała się krótko. Była tak podekscytowana wyjściem z mężczyzną, że nie wyobrażała sobie czekać tak długo na sam jego telefon. Poczuła to, że złapał ją mocniej, kiedy szli po podejrzanej, możliwie śliskiej nawierzchni. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała ponownie, z wdzięcznością, na twarz towarzysza. Przynajmniej jej szanse na to, że nie wybije zębów wzrastały! Chociaż jej botki na grubym obcasie były całkiem niezłe jeśli chodziło o trzymanie się lodu. - Jedzenie mówisz... - westchnęła tak, jakby było to najnudniejszą rzeczą na świecie - ...z przyjemnością, miałam nadzieję, że to zaproponujesz, bo nie zdążyłam jeszcze nic zjeść dzisiaj. - ponownie zachichotała ze swojego "pranka" o zmianie nastawienia. Gdyby on tylko wiedział, że to nie dlatego nie zjadła śniadania, bo nie miała czasu czy była leniwa, tylko dlatego, że była tak zestresowana, że w ogóle nie czuła głodu aż do teraz. Sam fakt, że nie żartował z ich spotkaniem i serio to się działo, był dla niej zaskakujący. Niby jeszcze nikt jej nigdy do wiatru nie wystawił, ale zawsze się tego bała. Szczególnie, jak ktoś był tak miły jak Konstantin. Zamarła na sekundę, słysząc jego nazwisko i spojrzała na niego podejrzliwie. - Z tych Yakovlevów? - spytała, przekrzywiając głowę nieco na bok, ale delikatny uśmiech nie znikał z jej twarzy. Miała tylko nadzieję, że nawet jak z "tych", to nie powie jej teraz, że nie, aby kryć swój tyłek. - Bo nie ma czym. - odparła w formie żartu, wzruszając ramionami. No, jej rodzina na pewno nie nazywała się jak żadna większa mafia w kraju. No, ale z drugiej strony... - Mam takie samo nazwisko jak jeden z poprzednich prezydentów. Spróbuj zgadnąć. Dam ci trzy szanse, żeby nie trwało za długo. No, to teraz zobaczymy, jaki Konstantin był z historii narodowej! |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 04.11.19 13:17 | |
| Wnioskując po zdaniach wypowiadanych przez Raisę, dziewczyna miała poczucie humoru. I całe szczęście! Nie wytrzymałby z jakąś wiecznie markotną marudą. Sam może nie należał do tych typów, którzy bez przerwy żartowali i pełnili rolę błazna w towarzystwie, ale lubił się pośmiać w prywatnym gronie. - Drink z parasolką, zanotowane – przytaknął dziewczynie unosząc przy tym ręce i wykonując gest, jakby właśnie zapisywał coś w swoim niewidzialnym notatniczku. Dopiero teraz zauważył jak bardzo jego ręce są czerwone od mrozu, dlatego wsunął je od razu w kieszenie puchowej kurtki, gdzie było ciepło i mięciutko. Prowadził ich niespiesznym krokiem. Przeszli na bardziej uczęszczaną trasę, dlatego śnieg na chodniku był bardziej udeptany i brudny, zmienił się w błotną pluchę. Ten puchowy zostawili za sobą obok pomnika Lenina. - Musisz mnie tak straszyć? – spytał z przesadzoną, ale i udawaną pretensją zaraz po wyraźnym wahaniu, jakie sprezentowała mu kobieta. Odrobinę się zdygał, nie będzie zaprzeczał i było to widoczne po jego zaskoczonej minie. Już wystarczyło, że sam uważał, że jego pomysły nie są wystarczająco kreatywne jak na pierwszą randkę przystało. Jednak to była ta, o której wspominało się potem dzieciom. – Mmm, zjadłbym gołąbki – dodał może zbyt rozmarzonym tonem. Kolejny dowód, że był raczej prostym człowiekiem, który myśli o gołąbkach zrobionych przez mamę. Przystanął, kiedy usłyszał pytanie z ust Raisy. Odwrócił się do niej przodem i spojrzał na nią z miną, jakby zaraz chciał zacząć ją przepraszać. Nie spodziewał się, że dobrze skojarzy jego nazwisko, ale co miał zrobić? Kłamać? Gdyby nie chciał się z nią ponownie spotkać, to nie przyznałby się, że jego stary należy do mafii, ale już wiedział, że będzie nalegał na kolejne spotkanie, a z takiego oszustwa, jakim jest podanie fałszywego nazwiska tak łatwo by się nie wykręcił. - Jak bardzo źle będzie, jak powiem ci, że właśnie z tych? – odpowiedział brunetce bardzo ostrożnie i powoli, nie spuszczając przy tym wzroku z jej twarzy. Niby widać było na niej uśmiech, ale co on tak naprawdę mógł oznaczać? Nie wykluczone, że nic dobrego. - O nie. Z historii nigdy nie byłem dobry – odpowiedział jej szczerze. Gdy kazali uczyć mu się prezydentów na pamięć, to za każdym razem wkuwał nazwiska, żeby zaraz je zapomnieć. – Nie wiem, Putin. Albo Medvedev – rzucił pierwszymi nazwiskami, które wpadły mu do głowy. Liczył na to, że Raisa nie chce się w to bawić na poważnie i odpuści, kiedy zobaczy jego luki w wiedzy na temat narodowej historii. Gorzej, jak zaraz dostanie w łeb, bo trafił na jedną z zagorzałych patriotek. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 04.11.19 14:09 | |
| Przyglądała się przez chwilę reakcji Konstantina i zaśmiała się krótko, widząc jego "notatniczek". - I pomarańczką. Nie zapomnij o pomarańczce! - podniosła palec wskazujący do góry, żeby podkreślić, że to też jest bardzo ważny element. Raisa w tym samym momencie zauważyła odmrożone ręce mężczyzny. W sumie nie myśląc o tym zbyt długo, wsadziła swoją dłoń do jego kieszeni i złapała go za zmarzniętą kończynę. Dopiero wtedy do niej dotarło, co zrobiła - taki impuls szybszy niż rozmyślanie, czy tak wypada, czy nie. Ale uznała, że zrobi dobrą minę do złej gry. W najgorszym wypadku powie jej, by spierdalała. Uśmiechnęła się więc szeroko i spojrzała na twarz Konstantina. - Powinieneś rękawiczki zacząć nosić. - powiedziała tylko, ponownie z lekkim, udawanym wyrzutem. Kiedy zmienili ulicę, Rosjanka zaczęła cicho przeklinać pod nosem. Nienawidziła takich ścieżek. Dopiero co przeczyściła buty, żeby nie wyglądać jak niechluj! Ale przynajmniej oboje teraz będą wyglądać jak niechluje, co było pocieszające. Gorzej, jak jej towarzysz planował zaraz wyjąć jakąś dobrze ukrytą ściereczkę i przetrzeć swoje obuwie i tylko ona będzie wyglądała jak dziecko wojny. - Przepraszam - wcale nie wyglądała, jakby przepraszała, bo w sumie cały czas miała ten swój uśmiech na pysku - nie chcę, żeby ci zbyt nudno było ze mną.Prawdopodobnie mieli inne wizje rozrywki i dla niej udawanie w taki sposób było wręcz przednią zabawą. Ale chyba jemu się to nie spodobało aż tak, więc postanowiła zaprzestać. Na chwilę. Pokiwała natomiast głową, słysząc o gołąbkach. - Jak jeszcze nie będziesz chciał się wyprowadzić z kraju po dzisiejszym spotkaniu to zapraszam do mnie następnym razem, już się od babci zdążyłam nauczyć tajemnej receptury na gołąbki. - puściła mu oczko, zadowolona, że mogła czymś zabłysnąć. I tak sobie szli dalej, a przynajmniej ona chciała iść, kiedy to on się zatrzymał nagle, a tym samym lekko nią szarpnął. Uniosła pytająco brwi i przeniosła wzrok na twarz Rosjanina. - Póki obiecasz mi, że nikt nie przyjdzie się mnie "pozbyć", ani nie sprzedacie mnie na organy to żaden. - odparła z " wymuszonym" uśmiechem - Wiesz, ja nie wiem zbyt wiele o waszej działalności, a zgaduję, że lepiej by było dla mnie nawet o niej nie wiedzieć, tak więc... - wzruszyła ramionami - ...ale jak masz pistolet to możesz nauczyć mnie strzelać.Czyżby to był jej plan na idealną drugą randkę? O ile rudowłosy uważał to spotkanie za pierwszą, oczywiście. Wysłuchała kolejnych jego odpowiedzi, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Bingo! Medvedev-a. - podkreśliła od razu, że nie posiada męskiej formy nazwiska - To z czego byłeś dobry, w takim razie? Wyglądasz na króla wf-u.Głęboko w myślach błagała, by zaraz nie powiedział czegoś typu "dobry w łóżku". To by mogło odwołać całe ich dzisiejsze spotkanie. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 06.11.19 10:59 | |
| Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć na ten rant o pomarańczce, dziewczyna wpakowała swoją relatywnie ciepłą dłoń do jego kieszeni i złapała go za rękę. Nie byłby sobą, gdyby nie przyjął tego gestu jak większego deala, niż w zasadzie nim był, ale spróbował nie dać tego po sobie poznać. Czuł na sobie wzrok Raisy, ale jego męska duma, a raczej do całe przeświadczenie, że „chłopaki nie płaczą” nie pozwalało mu na jakąkolwiek reakcję inną niż szerszy uśmiech. W odpowiedzi oplótł jedynie palcami zdecydowanie mniejszą dłoń kobiety. Toż liczyły się gesty, a nie słowa, prawda? - Mama też mi to mówi – odpowiedział na tekst o rękawiczkach. Oczywiście, że nie wstydził się tego, że jeszcze mieszka z rodzicami, chociaż nie czyniło to z niego maminsynka. Na wschodzie częstym zjawiskiem było to, że dopiero poślubione pary wyprowadzają się z domów rodzinnych, jeśli w ogóle. Brat Kostka, na ten przykład, wciąż mieszkał z ich rodzicami, wraz z żoną i dzieckiem i nie było to niczym dziwnym. A tym wszystkim był rudzielec, który słyszał uszczypliwe komentarze od wszystkich, że zostanie sam na starość. Kiedy usłyszał ciche przekleństwa z ust Raisy, wbił w nią tylko wzrok z ukosa. Domyślał się co mogło być powodem niezadowolenia towarzyszki, szczególnie po tych gniewnych spojrzeniach, jakby chciała spiorunować wzrokiem chodnik i ciapę na nim. Urocze. - Dobra, znam cię tylko chwilę, ale nie wyglądasz na taką, z którą ktokolwiek by się nudził – skomentował z nieukrywanym rozbawieniem. - Obiecałaś. Zapiszę sobie w telefonie, że wisisz mi gołąbki. Nie masz już wyjścia – odpowiedział jej od razu tonem nie znoszącym sprzeciwu. Druga randka w domu dziewczyny? Niektórzy mogliby mieć jednoznaczne skojarzenia, ale nie Kostek. Oczywiście, że wolał gołąbki od seksu! Przynajmniej na drugim spotkaniu, bo nie był typem, który nalegał i poganiał. Gdy tak stali i rozmawiali o niewygodnym temacie, jakim była rodzina Konstantina, młody mężczyzna przestępował nerwowo z nogi na nogę. Niby nie lubił się do tego wszystkiego przyznawać, w odróżnieniu od jego brata, który korzystał z mafijnych przywilejów na prawo i lewo, ale nie chciał się też niczego wypierać. Jeszcze na pierwszej randce wyszłoby na to, że jest kłamcą, a wtedy nie winiłby Raisy, że nie chce się z nim już spotykać. - To zależy, czy złamiesz mi serce – odpowiedział jej z lekkim uśmiechem, który szybko znikł. Nie wiedział jak wybrnąć z tej sytuacji, dlatego postawił na żart, który mógł być zbyt dosadny, jak na pierwszą randkę. Zdał sobie z tego sprawę dopiero po chwili, bo nie chciał tu insynuować, że się już zakochał. Znał kobietę dopiero chwilę, jeszcze by wyszedł na jakiegoś nadgorliwca, a jak wiadomo – nadgorliwość bywa gorsza od faszyzmu. - To mamy umowę. Następnym razem idziemy postrzelać, a potem do ciebie na gołąbki – zadecydował szybko, żeby tylko nie skupiać się na tym kompromitującym tekście o sercu. Przecież facetowi nie przystoi być uczuciowym! Widać było po jego minie, że był w głębokim szoku. Udało mu się zgadnąć coś, co miało związek z historią. Brawo dla niego. Nie jego wina, że w takich dziedzinach trzeba było wkuwać na pamięć nazwiska i daty, a w tym nie był zbyt dobry. Tym samym ponownie ruszył w kierunku restauracji i sklepów, poprawiając przy tym uścisk, w którym trzymał dłoń Raisy. - Bo wiesz, do wyciskania nie potrzeba mózgu, czy coś – wzruszył lekko ramionami. Self-deprecating joke zawsze w modzie. - Nie wiem, nigdy nie miałem jakiegoś talentu i biorę się za co popadnie – dodał trochę bardziej poważnie. Nigdy nie chciał iść na studia, czy rozwijać się w konkretnym kierunku, przez co jeszcze łatwiej było go wciągnąć do szemranych interesów. - To ty jesteś ta mądra na studiach – pokierował szybko temat na rozmowę o Raisy. Wiedział tylko, że dziewczyna studiuje, bo gadała o tym z koleżankami, gdy poznali się w klubie, ale nie wiedział na jakim roku, czy kierunku. - Pochwal się. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 06.11.19 21:03 | |
| Raisa trochę się obawiała, że jej gest był zbyt odważny i w ten sposób wystraszy rudowłosego. Jakie to było szczęście, kiedy ten ujął jej dłoń, zamiast odskakiwać jak poparzony! Automatycznie przysunęła się nieco bliżej, bo i tak chciała i tak było wygodniej dla jej ręki. - Twoja mama jest bardzo mądrą kobietą w takim razie. - przyznała, spoglądając na Yakovleva znacząco - Jak nie odejmie to twojej męskiej dumie, jak już dotrzemy gdzie mamy dotrzeć, pożyczę ci świetny krem do rąk, ochrania przed zimnem! Znała kilku mężczyzn, którym nie przeszkadzało "poczęstowanie" się kremem do dłoni. Miała nadzieję, że i Konstantin nie będzie miał nic przeciwko, bo w jej mniemaniu nie dbał zbytnio o nie. A pewnie po godzinach jeszcze drzewa rąbie albo inną pracą fizyczną się zajmuje! - Staram się być głównym źródłem rozrywki. Przynajmniej w klaunowaniu jestem dobra. - uśmiechnęła się niepewnie. W sumie to nie była pewna, czy to jest akurat zaleta, że często (nawet nie celowo) robiła z siebie debilkę. Ale miała nadzieję, że mężczyzna to doceni, bo, jak sam powiedział, nie wygląda na taką, z którą jest nudno. - Umowa stoi. Akurat moi rodzice niedługo wyjeżdżają na wakacje, to wiesz... możemy sobie zrobić pajama-party? Na początku mówiła tonem głosu wskazującym na pewność siebie. Ale po tym chciała zaproponować Konstantinowi, że może zostać na noc. Tylko jednocześnie nie chciała, aby zabrzmiało to tak, jakby miało do czegoś dojść, więc palnęła cokolwiek, co brzmiało w miarę niewinnie, trochę wręcz dziecinnie. Miała już trochę doświadczenia z kolesiami, co myśleli, że odda im się już na drugim, a nawet na pierwszym spotkaniu. Ich niedoczekanie! Obserwowała z niejakim zdziwieniem, jak nerwowo reagował, kiedy rozmawiali o jego rodzinie. Raisa wiedziała, że może to nie był przyjemny temat, ale doceniała jego szczerość. I nie oceniała go po tym, czym się zajmowali jego pobratymcy, dopóki sam nie był jakimś totalnym zjebem. Wtedy palnął coś o złamaniu mu serca, na co Raisa zareagowała lekkim otwarciem ust (surprised Pikachu). ON TO NA SERIO POWIEDZIAŁ? Rosjanka niemal automatycznie się zarumieniła, bo, co tu ukrywać, pociągał ją i wciąż bała się, że tylko był miły a tak na prawdę był podirytowany lub zawstydzony jej zachowaniem. Nie wiedząc zbytnio jak zareagować, przytuliła się do niego na chwilę, a gdy odkleiła, uniosła głowę by spojrzeć mu w oczy. - W tym wypadku chyba nie mam innego wyjścia niż tego nie robić. - odpowiedziała radośnie. Ale ten wrócił do rozmowy o gołąbkach. Co za romantyk! - Brzmi jak plan. - oznajmiła tylko, energicznie kiwnęła głową i wróciła do swojej wcześniejszej pozycji, a więc stania obok niego z ręką w jego kieszeni. Nie umknął jej jego zszokowany wyraz twarzy. Zaśmiała się krótko - widać, że zrywał się ze szkoły za wiele razy. Jednak chwilę później Konstantin wręcz wymusił na niej nieco dłuższy śmiech. - Weź przestań! - skarciła go dla żartów - Ale z drugiej strony będziesz dla mnie świetnym ochroniarzem. Nie wiem, przed czym mam się chronić, ale wiesz... zawsze raźniej. W tym momencie uniosła głowę delikatnie, po czym z nonszalanckim gestem zarzuciła sobie włosy na plecy. W ten sposób chciała "zobrazować", że od teraz to ona jest taką jakby księżniczką, a on ma być jej rycerzem co to będzie zabijał smoki i w ogóle. Następnie zachichotała chwilę i machnęła ręką. - Niech cię te moje studia nie zmylą, Konstantinie. - odparła tajemniczo - Nie sądzę, aby było się czym chwalić przy moich ocenach. Ale generalnie to studiuję, staram się ukończyć fizykę. W ogóle wiesz, że kiedyś chciałam zostać dziennikarką? O ile jej życie byłoby łatwiejsze, gdyby wybrała właśnie ten kierunek... zamiast liczyć, szacować itp. pisałaby jakieś rozprawki i czytała książki. A przynajmniej tak sobie wyobrażała studia na tym kierunku, szczególnie na początku. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 06.11.19 22:40 | |
| - Zdziwiłabyś się – odpowiedział dziewczynie na temat inteligencji swojej mamy, która była dość… prostolinijna i miała dziury w edukacji większe, niż jej młodszy syn. Tak właśnie bywało, kiedy rezygnowało się ze szkoły, żeby złapać na ciążę jakiegoś bogatego typa z mafii. Mimo wszystko Xenia, chociaż niezbyt bystra, była na swój sposób ciepła i przyjemna w obyciu, a co najważniejsze - dbała o swoje dzieci. - Dzięki – odpowiedział tylko na propozycję Raisy na temat kremu. Oczywiście, że nie będzie smarował rąk jakimiś głupotami dla kobiet. Zresztą nie było mu to wcale potrzebne. Był facetem, musiał mieć chociaż trochę spracowane i posieknięte ręce, co nie? Przynajmniej jeszcze żył w błogiej nieświadomości i nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta o to trzymająca go właśnie za dłoń kobieta kiedyś go sobie wychowa i pokaże mu magię kremu do rąk. Spojrzał na towarzyszkę, gdy ta wspomniała o robieniu z siebie klauna. - Nawet trochę wyglądasz z tym czerwonym nosem – zaśmiał się krótko, patrząc prosto na jej zmarznięty nos. W tym momencie był już pewien, że w jej towarzystwie może sobie pozwolić na takie żarty, bo dziewczyna, na całe szczęście, nie wydawała się zbyt poważna. Pytanie tylko gdzie leżała granica, ale bardzo nie chciał się tego dowiadywać. Na pewno nie na pierwszej randce. Lekko ściągnął rude brwi u nasady nosa, gdy tak na nią patrzył i słuchał propozycji na temat pajama party. Czy to już te mistyczne kobiece gierki, gdy kończy się mówienie wprost, a płeć piękna przestaje komunikować jasno i wyraźnie czego chce? Czy to ten moment, kiedy facet powinien przejąć inicjatywę? Nie miał pojęcia, ale jednego był pewien – jego koledzy nagadali mu najróżniejszych rzeczy i miał teraz papkę w mózgu. Nie miał pojęcia kogo słuchać – ich głupich porad, czy samego siebie i swojej intuicji. - Pajama party i gołąbki brzmią spoko – postawił na to drugie. Miał z tyłu głowy myśli, które w dalszym ciągu przypominały mu o tym, że wcale nie musi dojść do ich drugiego spotkania. Tak naprawdę ich dwójka dopiero szła na tę prawdziwą część pierwszej randki, podczas której para siadała po dwóch stronach stołu i poznawała siebie. Ona czerwona jak burak, on równie czerwony – i po co rzucałeś tym głupim tekstem, co, Kostek? Uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał coś innego, niż coś, co sugerowałby, że właśnie się zagalopował. Nie powiedział już nic na ten temat, bo wolał udawać, że te słowa w ogóle nie padły z jego ust. To była właśnie jego ulubiona taktyka w takich niezręcznych sytuacjach. Obserwował, jak Raisa zarzuca włosami. Okej, może wyglądało to odrobinę nieudolnie, ale było całkiem słodkie, a na to właśnie leciał Konstantin. Zupełnie nie kręciły go jakieś wymalowane seks bomby w wielkich szpilach. Wolał raczej spędzać czas z kimś, kto wpasowywał się w ramy uroczego durnia (tu wstaw zdjęcie Raisy). - Od razu mówię, że nie pracuję za darmo – chociaż takie słowa z ust jakiegokolwiek chłopaka mogłyby świadczyć o tym, że sugeruje zapłatę w naturze, rudy zupełnie nie wyglądał, jakby to miał na myśli. Jego mina przekazywała jedno – jedzenie. Ciepłe obiadki byłyby dla niego świetną zapłatą za ochronę. Skrzywił się jak na zawołanie, gdy tylko usłyszał słowo „fizyka”. Z historią miał problemy w sferze zapamiętywania, ale nauki ścisłe były już dla niego czarną magią. Czemu? Nie był głupi. Po prostu nigdy nie przykładał się do prac domowych i sprawdzianów z... czegokolwiek. Za to podłapał od razu temat osoby Raisy, ciekawy. Zaczął pytać dziewczynę czemu nie poszła na to dziennikarstwo, dlaczego wybrała jednak tę fizykę i tak dalej, i tak dalej. Para w końcu znalazła się przed restauracją. Kostek wpuścił przodem swoją towarzyszkę do ciepłego wnętrza, rozsiedli się i zamówili jedzenie. Oczywiście, że młody mężczyzna spędził czas lepiej, niż mógł się tego spodziewać jeszcze przed spotkaniem. Miał tylko wątpliwości co do Raisy i jej odczuć, i rozwiał je dopiero przy okazji następnego spotkania. *** Konstantin jak zwykle kulturalnie zadzwonił, żeby zaprosić Raisę na kolejną randkę, chociaż tym razem mieli ze sobą ciągły kontakt na tyle, na ile było to możliwe (i na tyle, na ile jedno z nich nie wpadło na to, żeby udawać niedostępnego). Nie odpuszczał. Nie zamierzał zrezygnować z planu ułożonego na poprzednim spotkaniu, czyli strzelanie, gołąbki i pajama party. Z tym ostatnim nie miał pojęcia, jak dziewczyna sobie to wyobrażała i czy to były tylko żarty, ale w razie czego miał w bagażniku samochodu torbę z paroma rzeczami potrzebnymi w przypadku nocowania poza domem. Odebrał Raisę z umówionego miejsca i miał nadzieję, że kiedy ją zobaczy, to te wkurwiające motylki w brzuchu przestaną go stresować. - Wiem, jak to może wyglądać – zaczął powoli, uśmiechając się przy tym kącikami ust, gdy opuszczali bardziej zurbanizowaną część Fortu Yakov. Jeśli Raisa znała te tereny, to wiedziała, że jadą w stronę lasu. - Ale obiecuję, że nie będę kazał kopać ci dla siebie grobu – patrzył na drogę, tylko co jakiś czas spoglądając na dziewczynę. Prowadził pewnie, chociaż koła niewielkiego auta z dużą mocą ślizgały się czasem po nieodśnieżonej drodze. Wciąż było zimno, ach te uroki rosyjskiej zimy. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 1:21 | |
| Raisa była bardzo, ale to bardzo podekscytowana kolejnym spotkaniem z Konstantinem. Miała wrażenie, że aktualnie żyła w jakiejś bajce. Bardzo przystojny koleś zabiegał o jej względy, a nie jakiś creep, jakich to w okolicy było wiele. W dodatku... z mafii! I od razu przypominały jej się te wszystkie głupie książki dla nastolatek, co to koleś je porywał, gwałcił itp. itd. ale na koniec była wielka miłość, ślub i dziecko... (Wtedy jeszcze) Medvedevej aż tak nie posrało. Wciąż zastanawiała się, czy to w ogóle był dobry pomysł z jej strony, że cokolwiek palnęła o jego zostaniu na noc. Oczywiście, była strasznie podjarana faktem, że miał zostać, że mogli spędzić razem więcej czasu pod nieobecność jej rodziców. Z drugiej jednak strony miała też trochę obaw. Liczyła na to, że wyraziła się wystarczająco jasno: pajama party, nie naked party. Po wejściu do samochodu, ponownie pocałowała Yakovleva w policzek na przywitanie i przypięła się pasami. Zawsze tak robiła, bezpieczeństwo uważała za bardzo ważny element w życiu, a do tego aktualna pogoda nie sprzyjała jeździe czterokołowcem. - Ani nie wytniesz mi organów a później pozostawisz w zaspie? - upewniła się, przekomarzając. W sumie szybka śmierć po wykopaniu grobu byłaby najmniejszym zmartwieniem z tych wszystkich rzeczy, które w filmach działy się w lasach. - Wiesz, ja w ogóle nastawiałam się, że spróbujemy w moim ogródku. Z jednej strony fajnie, że nie, to się sąsiedzi nie będą denerwować. Z drugiej, mielibyśmy bliżej. - wyznała i spojrzała na twarz Rosjanina - Poza tym myślałam, że mafiozo to będzie miał czarnego Mercedesa z przyciemnianymi szybami i innymi tego typu rzeczami. Zaskoczyłeś mnie. Przeniosła wzrok na widoki za szybami. Ładnie to wszystko wyglądało, ten cały ośnieżony las. Z zadowoleniem przyglądała się tej panoramie. - Ile broni wziąłeś ze sobą? |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 12:41 | |
| - Hmm, zobaczymy – odpowiedział jej z szerszym uśmiechem. Starał się nie kojarzyć tych żartów z tym, czym zajmuje się na co dzień. Przecież wiele osób, nawet nie związanych z jakąkolwiek działalnością przestępczą tak żartowało, prawda? Zresztą jeszcze nikomu nigdy nie wyciął organów, chociaż doskonale wiedział, że taką osobę najlepiej zostawić w wannie z lodem. - Nie chciałem, żebyś miała jakiś przypał, ale ty chyba chcesz mieć przypał – spojrzał na nią dłużej, niż powinien w przypadku, gdy kierował samochodem. Faktycznie mógł nie kombinować z jakimś lasem, ale to było pierwsze miejsce, które przyszło mu do głowy. W końcu broń palna robiła o wiele głośniejszy huk, niż mogłoby się wydawać i gdyby był takim przeciętnym Borisem spędzającym sobotnie popołudnie przed telewizorem i usłyszałby, że ktoś w okolicy strzela z pistoletu, zapewne od razu zadzwoniłby na psy, albo wyjął kałacha. A w lesie była raczej niewielka szansa, że spotkają tu jakąś żywą duszę, która nie miała rogów. - Za dużo czasu włożyłem w to auto, żeby kupować sobie jakiegoś wielkiego, nudnego Mercedesa – wzruszył lekko ramionami, co robił dość często. Faktycznie auto Konstantina wyglądało na zadbane i nie wyglądało na tyle lat, ile miało w rzeczywistości. Młody mężczyzna prowadził właśnie klasyk, który udało mu się wyszperać i dostać tak naprawdę tylko dzięki znajomościom ojca. Chociaż nie był fanem tych całych mafijnych interesów, to nie mógł zaprzeczyć, że nie zdarzało mu się korzystać z przywilejów, które szły z tym w parze. Nie był to może powód do dumy dla kogoś, kto wolałby nie krzywdzić ludzi za pieniądze, ale cóż. W tym przypadku nie miał nic na swoje usprawiedliwienie. - Uum, jedną. Nie wiem za kogo ty mnie masz, ale nie mam całego arsenału – niby nuda, ale nie spodziewał się, że dziewczyna kiedykolwiek strzelała z broni palnej. Chociaż nie wyglądała na kruchą paniusię, to nie podejrzewał, żeby dała sobie radę z jakimś kałachem, dlatego wolał nie brać nawet takich rzeczy z domu. Jeszcze by zrobiła krzywdę komuś, albo sobie. Ostry dyżur nie był zbyt dobrym miejscem na drugą randkę. Zatrzymał się na skraju lasu, bo dalej by już nie przejechał, a nawet jeśli, to nie wykopałby się z zasp i musieliby wypychać z nich auto. Znajdowali się na jakimś parkingu, na którym zostawiało się samochody, by móc wybrać się na jakąś pieszą wędrówkę. Nieodśnieżony plac otaczał drewniany płot, gdzieniegdzie znajdowały się stoły z przytwierdzonymi do nich ławkami. Konstantin rzucił jeszcze spojrzenie Raisie i wysiadł. Pierwsze, co w niego uderzyło, to nie był nawet mróz, ale cisza, która panowała w okolicy. Faktycznie, oprócz ich dwójki nie było tu nawet zupełnie nikogo. Dodatkowo jasny, niezabłocony i niewydeptany śnieg raził po oczach i trzeba było dać sobie czas, żeby się przyzwyczaić. Rudy okrążył samochód i otworzył bagażnik, w którym znajdował się jego pistolet, kilka pudełek z nabojami i trochę wszelakiego szmelcu, do którego mogliby strzelać – puszki i inne szklane butelki. - To twoja robota – posłał dziewczynie szeroki uśmiech, gdy wskazywał palcem na ich przyszłe cele. On sam wyjął pistolet i jedno opakowanie naboi. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 20:34 | |
| Kiedy Konstantin odpowiedział z tym "zobaczymy", spojrzała na niego jak (nieco wściekły) "surprised Pikachu". - Nie pozwalaj sobie! - odarła i zaczęła robić kółka pięściami w powietrzu, tak, jak to robią bokserzy zanim uderzą. Doskonale wiedziała, że jeżeli rudowłosy miał wobec niej jakiekolwiek niecne plany, to zwyczajnie była w dupie już odkąd wsiadła do samochodu. Ewentualnie wciąż mogła z niego wyskoczyć, ale to chyba też by niewiele pomogło, szczególnie przy takiej prędkości. - Wiesz, ja to jestem generalnie "Człowiek Przypał". - mruknęła i uśmiechnęła się z lekkim zażenowaniem - Nie wiem, czy jeden przypał więcej zmieniłby cokolwiek w moim życiu. Rzeczywiście: Raisa miała tendencje do bardzo złego timingu we wszelkich aspektach życia. A to gdzieś zaczęła wyklinać kogoś, kto stał w pobliżu, a to przez przypadek zrobiła coś niestosownego... Serio, chyba mało kto nagrabił sobie aż tyle w życiu tylko dlatego, że nie potrafił zamknąć pyska, kiedy było trzeba. Albo pomyśleć dłużej przed zrobieniem czegoś. - Który rocznik? - spytała z lekkim zainteresowaniem. Nie, żeby się dużo na motoryzacji znała, ale jeżeli miał jakiś trzydziestoletni samochód w tym stanie, to serio, szacun. Rosjance podobał się ten model (a właściciel jeszcze bardziej) nawet pomimo tego, że jej zdaniem najlepiej wyglądały te wypasione Lamborghini z drzwiami otwieranymi do góry. - Twoja rodzina też się takimi wozi, czy tylko ty jesteś taki ekstrawagancki i hipsterski? - dodała po chwili, ewidentnie zastanawiając się, czy sam "ojciec chrzestny" też popyla furką trochę kojarzącą się bardziej z chuliganami. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zrobiła bardzo zawiedzioną minę, kiedy dowiedziała się, że Yakovlev ze sobą miał tylko jedną sztukę broni. - Serio? Ja się nastawiałam na co najmniej wyrzutnię rakiet, a może nawet zrzut Car-Bomby gdzieś na dalekiej Syberii. - westchnęła i dalej udając zawiedzioną, nadęła policzki i oparła się brodą o swoją dłoń - w ten sposób wyglądała jak typowa, obrażona dziewczynka. Kiedy w końcu dojechali, wysiadła z samochodu mniej więcej tak szybko jak mężczyzna. Naciągnęła szalik na nos i wystawiając na powierzchnie jedynie górną część głowy, przedreptała do bagażnika. Kiedy powiedział jej, co ma zrobić, spojrzała na niego z ewidentnie jedną emocją - chyba zwariowałeś. - I co, ja sobie pójdę rozkładać to, a ty mnie zastrzelisz i jednak zakopiesz gdzieś w pobliżu? - mruknęła, ale bez większej ilości komentarzy zebrała część rzeczy z bagażnika i podeszła do płotu, na którym zaczęła je ustawiać. Ciekawostka: nie spuściła Konstantina z oczu nawet na chwilę, cały czas wykręcając swoje ciało tak, aby go obserwować. Nie to, że mu nie ufała, ale jednak... no. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 22:34 | |
| Randki z Raisą zdecydowanie różniły się od tych, które Konstantin miał już na swoim koncie. Wszystkie poprzednie dziewczyny raczej nie skupiały się na pajacowaniu, a bardziej na flirtach i damsko-męskich zagrywkach. W tym przypadku było całkowicie odwrotnie. Musiał przyznać, że zdecydowanie lepiej bawił się, gdy miał się z kim pośmiać. - Dobra, następnym razem nie będę myślał o twojej reputacji u sąsiadów, pani Przypał – skomentował krótko. Było to dopiero ich drugie spotkanie, dlatego wciąż uczył się na co mógł sobie pozwolić w stosunku do Raisy, a ta ciągle go zadziwiała i przesuwała swoją granicę dalej i dalej. - 2012. Mało to ekologiczne z mojej strony, wiem – mało kto jeździł w obecnych czasach samochodami napędzanymi benzyną, czy dieslem. To nic, że było już za późno, aby myśleć o ekologii, zawsze można było chociaż zachowywać pozory. Auta elektryczne stawały się coraz bardziej powszechne i tanie, ale on za nimi nie przepadał z wielu powodów. Nie lubił, kiedy pojazd nie wydawał prawie żadnego dźwięku. - Oni raczej wolą Tesle. Jak zobaczysz czarne z przyciemnianymi szybami, to nie pchaj się na pasy – nie chciał jej smęcić o tym, że najchętniej zrobiłby wszystko, żeby nie brali go za jednego z Yakovlevów. To nie był temat na jedną z pierwszych randek. Chciał się jeszcze chwilę poukrywać ze swoimi kompleksami wywoływanymi przez brata. Westchnął ciężko, kiedy usłyszał narzekanie Raisy. Faktycznie, mógł to lepiej przemyśleć. Poczuł z tego powodu nieprzyjemne uczucie bycia zawiedzionym samym sobą, co zdarzało mu się dość często, ale spróbował nie dawać tego po sobie poznać. - Nie wiedziałem, że jesteś aż tak wymagająca, mój błąd. Następnym razem wymyślę coś lepszego – obiecał od razu najbardziej casualowym tonem, jaki tylko umiał z siebie wycisnąć. Miał nadzieję, że chociaż w ten sposób zachęci dziewczynę, żeby ponownie się z nim spotkała. Gdy byli już na zewnątrz, Konstantin stanął tak, aby obserwować Raisę rozkładającą cele. Rozbawiło go to, że dziewczyna również nie spuszczała go z oczu. Miał nadzieję, że były to jedynie żarty z jej strony, chociaż kto wie. On chyba też obawiałby się kogoś, kto nie ukrywa, że należy do mafii i dziwnym przypadkiem akurat trzyma broń. - Nie jestem taki głupi, jakby ci się mogło wydawać. Co miałbym zrobić z tym czerwonym śniegiem? Nie jest aż tak łatwo się go pozbyć – rzucił do dziewczyny, spoglądając teraz na broń. To był ten moment, w którym powinien załadować magazynek, bo potem, gdy zgrabieją mu ręce od zimna, będzie to raczej ciężkie do zrobienia. Schował wcześniej pudełko z amunicją do kieszeni, dlatego teraz wyjął z z kurtki parę niewielkich naboi i zaczął je sprawnie ładować w odpowiednie miejsce. Nie bawił się nawet w celowanie do Raisy dla żartów, bo wiedział, jakie to może być cholernie straszne i niebezpieczne, szczególnie, gdy po drugiej stronie stoi ktoś, o kim wiemy, że potrafi strzelać. - Chodź – zawołał dziewczynę do siebie, gdy wpakował już w pistolet pełen magazynek. Nie mógł pokazać jej na czym to polega, jeśli ta stała w okolicy poustawianych puszek i butelek. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 22:54 | |
| - Prawdopodobnie aby ją pogorszyć, mogę już tylko nasrać im na trawnik. - zaśmiała się i sama do siebie zrobiła facepalm. Tak, Raisa, klaunuj dalej i zobaczymy jak daleko zajdziesz z tym hotboiem. Zdawała sobie sprawę bardziej niż na to wyglądało, z tego, że wszystkie inne laski to by tylko puszczały żarty z delikatnymi podtekstami, trzepotały rzęsami itp. itd. A tymczasem Rosjanka opowiada o sraniu na trawnik sąsiada. - Mam nadzieję, że chociaż na odkupienie win nie używasz słomek do napoi. - odparła nieco ironicznie co do bycia nieekologicznym. Jedni mówią, by używać słomek papierowych zamiast plastikowych, aby nie śmiecić. Inni, by używać metalowych zamiast papierowych, by oszczędzać drzewa. A ona - intelektualistka - piła prosto ze szklanki. Na słowo "Tesla" zagwizdała z podziwem. - Dasz się przejechać jedną? Chcę się poczuć jak "rich bitch". - zażartowała ponownie, lekko pociągając Konstantina za rękaw jak takie upierdliwe dziecko. Dziewczyna szybko zauważyła, że rudemu zrobiło się przykro. - Hej, ja żartowałam tylko. Nie oczekiwałam nic więcej, tak sobie gadam od czapy. - powiedziała spokojnie z pocieszającym uśmiechem, po czym dała mężczyźnie szybkiego buziaka w policzek.
Kiedy w końcu skończyła ustawiać cele, wysłuchała tego, co Yakovlev miał do powiedzenia. - Wiesz, przy tym wszystkim to mam wrażenie, że czerwony śnieg to byłoby twoje najmniejsze zmartwienie! - oznajmiła głośniejszym tonem głosu, a na "chodź" ruszyła w jego kierunku szybkim krokiem. Ot, żeby nie kusić losu. Żeby się nie rozmyślił czy coś i jednak jej nie wpakował kulki w łeb. Z jednej strony czuła się z nim super i bezpiecznie, z drugiej jednak wiedziała co wiedziała i taka naturalna czujność siedziała w niej i monitorowała wszystko. - No, to jakie masz wskazówki dla przyszłych gangsterów? - w tym momencie zrobiła pistolet z dłoni i zaczęła udawać, że celuje w różne strony wokół siebie, a'la jakieś intro do Jamesa Bonda. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 23:22 | |
| Dobra, ten tekst o sraniu trochę go wmurował i kompletnie nie wiedział, jak ma na niego zareagować, dlatego nawet go nie skomentował. Nie, żeby był jednym z tych, którzy myślą, że dziewczyny tylko sikają, ale zwyczajnie nie miał pojęcia co ma odpowiedzieć, gdy jego randka rzuca takimi tekstami. Raisa chyba należała do tych, którzy od początku czują się przy kimś mniej, lub bardziej swobodnie, a Konstantin był jednym z tych, którzy potrzebują czasu, żeby się odpalić i skrócić dystans. - Mój brat mówi, że słomki są dla pedałów i dzięki niemu nauczyłem się ekologii – w takie bzdury też nie wierzył, ale wiadomo, jak wyglądało dokuczanie sobie, gdy miało się rodzeństwo, chociaż miał wrażenie, że on i Andrei nigdy nie wyrosną z takich tekstów. - Ok, dla ciebie następnym razem przyjadę Teslą – obiecał. Cóż to za poświęcenie! Wtedy będzie musiał zamienić się z bratem autami, a tego nie znosił, ale czego się nie robiło, żeby zrobić wrażenie na dziewczynie. Buziak w policzek może nie odkupił wszystkich win Raisy, ale szybko rozgonił nieprzyjemne myśli w głowie rudego. Gdy byli już na zewnątrz, wciąż czuł to przyjemne ciepło, które aktywowała w nim dziewczyna. Nie uważał się za nikogo, kto mógłby być chociażby przez przypadek nazwanym mianem dobrego instruktora w czymkolwiek. Sam nigdy nie miał porządnego treningu z używania broni palnej. Brat pokazał mu co i jak w ogródku, a potem samo poszło. Teraz musiał zastosować tę samą sztuczkę z Raisą. - Tu masz muszkę – wskazał palcem na wypustek na broni. - Musisz ustawić ją tak, żeby była między tym – stosował technikę „dużo pokazywania, mało nazw”, gdy opisywał jak ma działać celowanie za pomocą muszki i szczerbinki. - Łapiesz pistolet – tym razem pokazał dziewczynie ułożenie rąk, obracając przy tym pistoletem. Ustawił się w odpowiedniej pozycji na ugiętych nogach zamknął jedno oko i skupił wzrok na muszce. W jednej chwili zmienił się nie do poznania, a wszystko za sprawą narzędzia i tego, jak sprawnie się nim posługiwał. - Mierzysz lekko pod cel, patrzysz na muszkę – gdy tylko wypowiedział ostatnie słowo, pociągnął za spust. Nabój wystrzelił z hukiem i strącił jedną z puszek. Odległość nie była na tyle daleka, by nie trafił, bo miał w końcu jakieś doświadczenie. Spodziewał się, że Raisa da sobie z tym radę. Może nie za pierwszym razem, ale da. - Może trochę szarpnąć – wyciągnął pistolet w stronę dziewczyny trzymając za lufę. - Tylko nie trzymaj sztywno, bo połamie ci ręce, królowo mafii – wcale nie brzmiał, jakby żartował, chociaż ostatnie słowo mogłoby na to wskazywać. Oczywiście, że trochę to przekoloryzował. Odrzut z tej broni mógł jej co najwyżej zwichnąć nadgarstki... |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 07.11.19 23:46 | |
| Raisa mało co się nie zakrztusiła słysząc tekst o słomkach i zakryła ręką usta, żeby trochę ukryć fakt, że ją to rozbawiło tak bardzo. Bo nie wypadało się z tego śmiać, ale jednocześnie rodzina Yakovlevów wydawała się być z tych, co nie popierali "yaoi". Najlepsze jest to, że kiedy już byli poza samochodem, wciąż od czasu do czasu można było usłyszeć jak próbuje powstrzymać się od śmiechu. A do tego była już całkowicie podjarana przejażdżką Teslą. Matko, jak to się stało, że on, mogąc prawdopodobnie mieć (prawie?) każdą laskę, na te samotne spotkania wybrał akurat ją? To wydawało się zbyt wspaniałe, bo widzieli się drugi raz a już mieli tyle wspólnych planów! Nie wspominając już o tym, że przecież dzisiaj miał zostać u niej na noc. Z ogromnym zainteresowaniem obserwowała Konstantina i chłonęła każde jego słowo. Widać było, że skupia się chyba nawet bardziej niż na swoich egzaminach na studiach. Szeroko otwarte oczy w ogóle nie spoglądały w żadnym innym kierunku niż pistolet i - raz na jakiś czas, obowiązkowo - twarz mężczyzny. Tak "ukradkiem" - bo wcale nie. - To już oficjalne? - zaśmiała się krótko z tego nowego tytułu. Na chwilkę zamarła, bo nie była pewna, jak to zabrzmiało. Niby w tym momencie miało zabrzmieć tak, jakby miała go zdegradować czy coś, pokonać w jakimś turnieju i zostać szefową jego rodzinnej mafii, ale z drugiej jednocześnie zabrzmiało to, jakby pytała, czy oni oficjalnie są już razem - z nim, jako królem. Przez chwilę wyglądała jak jedna z memicznych małpek. Aby jak najszybciej zmienić temat, zapomnieć o tym, cokolwiek, złapała szybko za pistolet i zaczęła się (z bardzo niewielkim wdziękiem) ustawiać do strzału, tak jak Pan Konstantin przykazał. - Zabije mnie to czy jeszcze nie? - spytała, nie zmieniając pozycji, jedynie obracając głowę w kierunku towarzysza. Zanim odda strzał, wolała się upewnić, że przygotowała się do tego tak, jak należało. Z niej potrafiła być taka niezdara, że w sumie nie zdziwiłaby się, gdyby Yakovlev powiedział jej, że trzyma broń do góry nogami. Bicie serca Rosjanki znacząco przyspieszyło, chociaż miała wrażenie, że nie da się bardziej przez sam fakt tego spotkania. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 08.11.19 0:10 | |
| Chociaż Raisa starała się ukryć swoje rozbawienie, to mężczyzna i tak wyłapał, jak próbuje zdusić śmiech. Przecież nie był ślepy. Nie spodziewał się, że ten tekst o słomkach będzie aż tak zabawny, ale trochę go to podniosło na duchu. Może nie był aż taki nudny, jak mu się wydawało? Może wcale nie miał się czym przejmować? Nie, jednak dwie randki, to za mało, żeby odbudować tak niską samoocenę, jaką posiadał ktoś taki, jak Konstantin, ale dało mu to chociaż boosta na kilka chwil. Od razu stał się jakby trochę bardziej napompowany, o ile to było jeszcze możliwe… a może to tylko puchowa kurtka? Kto wie. Jego towarzyszka wyglądała na zainteresowaną tym, co mówił, nawet jeżeli nie powiedział zbyt wiele na temat samej broni. Kolejna rzecz, która podbudowywała jego ego, jednak kolejne pytanie Raisy wybiło go trochę z rytmu. Milczał przez dobrą chwilę, patrząc na dziewczynę w lekkim osłupieniu. Nie do końca wiedział, czego dokładnie mogło dotyczyć do pytanie i wiele opcji przeleciało mu przez głowę. Czyżby pośpieszył się z tym tekstem o królowej mafii? Jeśli tak, to brunetka nie wyglądała na urażoną. - No raczej – odpowiedział dość bezpiecznie. Jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, że ten moment rozmowy będzie go nawiedzał jeszcze długi czas. Najczęściej w momentach, gdy będzie próbował zasnąć, powstrzymywany przez uczucie zażenowania. Odsunął się od Raisy o kilka kroków, gdy ta ustawiała się do strzału. Stanął gdzieś z boku i skrzyżował ręce na piersi. Przyjrzał się jej postawie. - No… nie jest tragicznie – bo nie było. Wiadomo, że nie mogło być idealnie. On sam też nie miał jakiejś świetnej postawy. Nie ćwiczył na tyle często z bronią, żeby wyrobić sobie pamięć mięśniową na tyle dobrą, aby za każdym razem książkowo ustawiać się do strzału. - Najwyżej urwie ci ręce. Wstrzymaj oddech, jak będziesz celowała, to będzie ci łatwiej – dodał jeszcze. Aż sam przestał oddychać mimowolnie wyobrażając sobie, że jest teraz na jej miejscu. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 08.11.19 1:18 | |
| Ze zdenerwowaniem w środku oczekiwała odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie. Trochę nawet miała myśli, że może to był ten kluczowy moment, kiedy Konstantin generalnie każe jej spierdalać? Powie jej, że to nic poważnego, nic zobowiązującego, są tylko przyjaciółmi, cokolwiek. Na szczęście odpowiedział coś takiego całkiem... pozytywnego? Uśmiechnęła się szeroko i jedynie kiwnęła głową. - Nadajecie sobie tam jakieś tytuły? Nie wiem, jakiś capo, czy ktoś? - spytała z zainteresowaniem. WCALE nie planowała nadać sobie zaraz jakiegoś zajebistego przydomku, jeżeli w rodzinie Yakovlevów robili w ten sposób. Chociaż "królowa mafii" kojarzyła jej się tylko z dziwnymi historyjkami w Internecie, to taką to mogła być! Ale jednocześnie nie wyobrażała sobie siebie mordującej ludzi. Słysząc radę o wciągnięciu powietrza, zrobiła tak, ale w komediowy sposób - ponownie poprzez nadmuchanie sobie policzków. Następnie, powoli, ale to baaardzo powoli, przycisnęła spust. I poszło! Trafiła? Trafiła?! Chyba nie, bo miała wrażenie, że nic się nawet nie poruszyło. Ale i tak była zachwycona. Z ultraszerokim uśmiechem spojrzała na Konstantina. - Przynajmniej mi rączek nie urwało! Teraz przynajmniej znała to uczucie, bardziej wiedziała, czego się spodziewać, kiedy wreszcie zdecyduje się na strzał. Więc miała wrażenie, że kolejne próby będą nie tylko mniejszym strachem, ale też większą frajdą. - Trzeba przeładować czy ile można bez tego? - spytała, wyciągając rękę z bronią w kierunku mężczyzny, oczywiście z lufą w kierunku ziemi. W tym momencie rudowłosy mógł też zauważyć, jak bardzo trzęsła jej się ręka. Tyle chyba wystarczyło, by zrozumiał, jak bardzo - pomimo frajdy - było to dla niej emocjonujące. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 08.11.19 10:45 | |
| Rozmowa z Raisą o rosyjskiej mafii wydawała się mężczyźnie pozbawiona większych konsekwencji. W pewnym momencie dziewczyna mogła się za bardzo przestraszyć i na przykład ograniczyć kontakt z nim, był tego świadomy, ale to najgorsze, co przychodziło mu w tej chwili do głowy. Nie był zbyt podejrzliwy i nie posądzał jej o żadną współpracę z policją, chociaż ojciec i brat zawsze go przed tym ostrzegali. Podobno ludzie z organów śledczych często nasyłali właśnie kobiety, bo byli pewni, że członkowie mafii tracą czujność, jak tylko zobaczą parę cycków. Ramilyev i Andrei mieli jakąś obsesję, sprawdzali wszystkich, którzy tylko zbliżali się do nich na odległość krótszą, niż pięć metrów. Może po prostu lubili to uczucie bycia wszystkowiedzącymi i bardziej doinformowanymi, niż druga osoba? Przynajmniej tak podejrzewał Konstantin, który posądzał swoją rodzinę o chęć bycia lepszym od innych we wszystkim. - Niby mamy, ale to nie jest wcale takie ciekawe – milion tytułów, którymi i tak nie zwracali się za bardzo między sobą, no chyba, że dochodziło do jakichś bardziej formalnych spotkań z innymi zgrupowaniami czy rodzinami. Grupy w grupach, różne stopnie, a i tak wszyscy nazywali jego ojca po prostu szefem. Dodatkowo Konstantin obracał się w tej bardziej elitarnym kręgu z uwagi na bezpośrednie pokrewieństwo z Ramilyevem i nie musiał specjalnie pilnować się, żeby kogoś przypadkiem nie urazić złym zwrotem, bo i tak nikt nie zwróciłby mu na to uwagi. Nie był z tego dumny, ale dzięki temu nie musiał uczyć się na pamięć tych wszystkich zwrotów. W tym momencie cieszył się, że Raisa na razie nie zdaje sobie sprawy, że w ich organizacji codziennie dochodzi do sytuacji, w których ktoś zostaje krzywdzony na poziomie ulicy, gdzie noc w noc niewinne kobiety zostają zmuszane do prostytuowania, a ktoś przedawkowuje właśnie zakupioną od nich brudną kokainę, nie wspominając o morderstwach z zimną krwią. Gdy dziewczyna wystrzeliła z pistoletu,Konstantin zauważył kilka błędów w jej postawie, ale nie przyszedł tu, żeby uczyć ją strzelać. Nie chciał jej poprawiać, pilnować każdego szczegółu i psuć zabawy, szczególnie, że nie trudno było zauważyć, jaka jest podekscytowana. Miało skończyć się na wystrzeleniu paru, może parunastu naboi, a nie pełnoprawnym treningu. Nie odpowiedział na jej pytanie. Przedarł się wielkimi krokami przez dzielącą ich zaspę, patrząc przy tym pod nogi. Chwycił Raisę delikatnie za nadgarstek i ustawił ją z powrotem przodem do celów. Sam stanął za jej plecami i objął ją ramionami. Złapał obiema dłońmi za jej dłonie trzymające broń i uniósł je. Oparł kciuki z tyłu pistoletu na tyle, na ile umożliwiało mu to miejsce i palce brunetki. W ten sposób sam mógł przyjąć odrzut broni, dzięki czemu dziewczyna mogła nad nią zapanować i swoim słabszym uchwytem nie zmieniać trajektorii lecącego pocisku. - Dobra, jeszcze raz. Wyceluj i strzelaj – powiedział ciszej, bo nie dzieliły ich już metry, a nawet centymetry, bo ciało mężczyzny przylegało teraz ciasno do ciała Raisy. Po raz pierwszy od chwili, w której poznali się w klubie, byli tak blisko siebie i Konstantin nie panikował, ani nie dawał ponieść się emocjom, dopóki miał zadanie do wykonania, czyli pomoc młodej studentce, aby zestrzeliła jedną z puszek lub butelek. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 08.11.19 19:52 | |
| - Wymyśl mi coś. Chcę jakiś tytuł. Tylko wiesz, taki nie wiem... bardziej... zajebisty niż "królowa mafii". Bardziej w waszym stylu. Nie odpuszczała. Ona chciała mieć fajny tytuł i planowała go dostać, nawet, jak będzie musiała Konstantina nękać przez kolejne pół godziny. I nie obchodziło jej, że "nie są ciekawe". Ona wiedziała lepiej! W sumie zabawnym było, że ona wiedziała, czym się mężczyzna zajmuje i tak bardzo bagatelizowała to. W głębi siebie wiedziała, że nie powinna. Powinna wiedzieć, że on jest groźny, pewnie bycie z nim będzie zagrażało jej życiu, bo kto wie, czy przy pierwszej kłótni nie pozbędzie się jej z tego świata? Ale nie potrafiła go sobie wyobrazić w tej roli. Był tak miły i uroczy, że próg jej wyobraźni nie był w stanie tego udźwignąć. Z całą pewnością natomiast nie spodziewała się tego, co stało się chwilę później. Ot tak on sobie do niej podszedł i ją w zasadzie "otoczył całym sobą". Serce jej przyspieszyło jeszcze bardziej - "Helena, mam zawał!" I weź tu się teraz skup na strzelaniu, jak taki duper cię maca po rączkach - czyli tak, jak wypadało w jej mniemaniu na tym etapie. No ale musiała się skupić, skoro już się tak poświęcał. Ponownie wzięła głębszy oddech, aby nie miotać sobą podczas celowania i z pomocą mężczyzny oddała kolejny strzał. Bingo tym razem! No ale... co za zaskoczenie, nie? Raisa wydała okrzyk zachwytu i delikatnie (bo bez przenoszenia całego ciężaru ciała) oparła się plecami o Konstantina, po czym podniosła głowę do góry, tak, że w sumie patrzyła mu w brodę. W końcu trzeba było wykorzystać sytuację jakoś. Szkoda tylko, że tak śmierdział papierosami, ale trochę przebijał się też przyjemny zapach perfum czy innej wody toaletowej. - Zajebista jestem, nie? - spytała żartobliwie. Schlebiaj sobie, schlebiaj. Kto inny podniesie ci samoocenę jak nie ty sama? |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 08.11.19 22:56 | |
| Konstantin uniósł wysoko brwi słysząc jej ględzenie. No nieźle. Nazwał ją królową, a ta jeszcze wybrzydzała? A może wcale nie chciała nią być? Chyba ciężko było ją zadowolić, a to nie wróżyło nic dobrego dla Konstantina. Poszli strzelać z broni na drugiej randce, jak to przebić? Na trzecią będzie musiał przyprowadzić jej niedźwiedzia na łańcuchu, albo przewieźć samolotem. - Chcesz coś lepszego niż „królowa mafii”? Nie wierzę – zrobił minę, jakby poczuł się co najmniej urażony. Pokręcił głową. - Mówił ci ktoś kiedyś, żebyś zaczęła cieszyć się z tego, co masz? – dodał jeszcze z lekkim rozbawieniem. Tak szczerze, to nie za bardzo chciał teraz o tym wszystkim myśleć. Spotkanie traktował między innymi jako okazję, żeby oderwać się od kryminalnego półświatka, ale też nie mógł mieć pretensji do dziewczyny. Chyba każdy na jej miejscu zadawałby pytania i drążył temat, bo w końcu nie codziennie wychodzi się na randkę z członkiem mafii. Nie czuł się przez to jakiś specjalny, czy wyjątkowy. Obracał się codziennie wśród prawdziwych morderców o wyprzedzającej ich reputacji. Sam najmłodszy z Yakovlevów robił tylko to, co mu kazali, samemu nie wychylając się ani odrobinę. Słaby był z niego przykład mafioza i często nawet nie czuł się ich częścią. - Ojciec nie chce u siebie kobiet i nie mamy dla was żadnych… tytułów. No chyba, że chcesz być bratem, albo towarzyszem, to nie ma problemu, mogę tak do ciebie mówić – odpowiedział jej zgodnie z prawdą. Prostytutki na ich usługach nie należały do ich szeregów, a jedynie pracowały dla nich (niekoniecznie z własnej woli), ale o tym wolał nie wspominać. Jeszcze wzięłaby go za jakiegoś stręczyciela, a on omijał zlecenia związane z tym szerokim łukiem. Nie spodziewał się, że trafią w puszkę, a jedynie cicho na to liczył, żeby Raisa miała trochę satysfakcji z tego strzelania. Nigdy nie próbował w taki sposób nikogo uczyć, ale widział to na paru filmach i niby działało. Okazał się, że jednak nie jest to aż takie głupie, jak mogło to wyglądać. Kiedy usłyszał jej pytanie zrobił minę, jakby nie chciał jej powiedzieć czegoś przykrego. Skrzywił się lekko, ukazując przy tym proste zęby. - Jakby to powiedzieć... – chciał się z nią trochę podroczyć, ale nie trwało to zbyt długo. Zaraz uśmiechnął się do niej szeroko. - No dobra, jesteś, ale nie strzelaj beze mnie – zaśmiał się krótko. Wyjął broń z jej dłoni licząc na to, że odda ją bez żadnej szarpaniny, bo mogła w każdym momencie wystrzelić. Trzymając ją jeszcze przed Raisą wyjął magazynek, schował do kieszeni, sam pistolet zabezpieczył i wsunął go za pasek od spodni, odsuwając się wcześniej od dziewczyny o krok. Nie chciał na drugiej randce już macać ją po tyłku, przecież nie był z tych, halo. Gdy broń była już bezpieczna i niegroźna, Konstantin uniósł wzrok na dziewczynę. Chociaż wszystko trwało szybko, bo sprawnie zajął się pistoletem, jemu wydawało się, jakby ta chwila trwała wieczność, bo od jakiegoś czasu się do czegoś zbierał. No, Kostek. Teraz, albo nigdy. Wypuścił głośno powietrze przez usta, a potem obrócił Raisę przodem do siebie, o ile wcześniej sama się do niego nie odwróciła. Cały spięty, czający się jak pies do jeża, zbliżył się do niej ponownie i nachylił się, żeby ucałować jej usta. Przymknął przy tym powieki, żeby nie gapić się na nią przy pocałunku jak jakiś creep. Oparł dłoń w miejscu, gdzie powinna znajdować się talia dziewczyny, ale było ciężko ją wyczuć przez to, że oboje byli opatuleni przez zimowe ubrania. Pozostawało mu tylko modlić się, żeby nie dała mu w mordę. |
| | | Raisa Yakovleva
pracownik elektrowni
Rola : Przodownik pracy
Wiek : 31 lat Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 34
| Temat: Re: From Russia with love 08.11.19 23:25 | |
| - Wiesz, ja to oczekuję co najmniej "galaktycznej imperator mafii". Czy ja ci wyglądam TYLKO na królową? - odparła i zrobiła gest załamywania rąk. No skandal! Mało kto tak bardzo jej nie doceniał! A tak szczerze, to wszyscy by zareagowali jak Konstantin i Raisa była tego wyjątkowo świadoma. Zaśmiała się krótko, wyobrażając sobie siebie w jakichś takich super strojach z Gwiezdnych Wojen. No, na pewno wszystkie inne mafie od razu by się jej podporządkowały! Pokiwała energicznie głową na pytanie Rosjanina. - Chyba każdy. Czemu pytasz? Oczywiście dalej kręciła śmieszki z faktu, że niby nie doceniła tytułu, jaki od niego otrzymała. Inna sprawa, że rzeczywiście, dziewczyna często oczekiwała więcej niż dostawała, więc któraś strona koniec końców bywała zawiedziona. Z reguły ona, ale to też dlatego, że za bardzo potrafiła oderwać się od rzeczywistości. - Towarzysz Medvedev melduje się na służbie! I serve the Soviet Union! - zasalutowała. Dobra, może i udawać chłopa. Plus towarzysz towarzyszem, ale dla Raisy dalej był to przydomek kojarzący się jedynie z głębokim komunizmem Chociaż trzeba przyznać, że podobało jej się połączenie z tym nazwiskiem. - Twój tata chce, byś został gejem? - zażartowała po chwili - w końcu skoro jego ojciec "nie chciał u siebie kobiet"... Po oddaniu strzału, czekała na obsypanie komplementami ze strony mężczyzny. A ten tu jej wyjechał z jakimś "jakby to powiedzieć". O ty łajzo! Już była gotowa obrócić się i złapać go za kołnierz i wręcz wymusić na nim te pochwały, ale w końcu je dostała. Hell yeah. Natomiast jak zabrał jej broń, udawała, że chciała mu ją jeszcze wyrwać, gdy ten ją rozładowywał. - No teraz to sobie na pewno bez ciebie nie postrzelam. - mruknęła, udając zawiedzioną. Nie, żeby jej bardzo na tym zależało, aby tak sobie sama stać i strzelać, ale z nim z chęcią by to powtórzyła. Kto wie, może kiedyś i wyrobi licencję na broń i będzie taka legalna i w ogóle szpan na dzielni? Raisa, chociaż nie opierała się o Konstantina dosłownie, straciła nieco równowagę, kiedy ten się od niej odsunął. Już chciała się obrócić w jego kierunku i zrobić mu wywód na ten temat, kiedy to on jej w tym pomógł i to jeszcze ją pocałował! Aaa! Rosjanka w głębi siebie piszczała jak mała dziewczynka, chociaż na początku była bardzo zaskoczona. Szybko się ogarnęła i oddała pocałunek, a w międzyczasie położyła dłonie na jego policzkach. Kiedy skończyli, cała oblana rumieńcem, najpierw spojrzała na ziemię, a potem przeniosła wzrok na Konstantina. - To co, pajama party dalej aktualne? - spytała nieśmiało. Ten to wiedział, jak sprawić, że Raisa z pewnej siebie kobitki nagle stanie się potulnym, cichym barankiem. |
| | | Konstantin Yakovlev
strażnik graniczny
Wiek : 34 lata Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Pietropawłowsk Kamczacki, Rosja Liczba postów : 105
| Temat: Re: From Russia with love 09.11.19 0:04 | |
| - Za długie – skomentował krótko. Czy Raisa była świadoma, że on by nawet nie zapamiętał tego tytułu, a co dopiero z każdorazowym powtarzaniem go? Ta kobieta była niemożliwa. - Pytam, bo tylko marudzisz i marudzisz – po tych słowach posłał jej uśmiech, żeby upewnić się jeszcze, że dziewczyna nie potraktuje tego jak jakieś szczere słowa krytyki. Przynajmniej miał nadzieję, że w żaden sposób jej to nie dotknie. W tym momencie przez myśl mu nawet przeszło, żeby wepchnąć ją w jedną z zasp, bo stała tak blisko tych wielkich i głębokich, ale szybko wyrzucił z głowy ten pomysł. Cała by przemokła, a potem posadziła tyłek w jego aucie. Okej, głównie myślał, że pewnie by się przeziębiła, ale czasem starał się udawać przed samym sobą trochę mniejszą pipkę, niż był nią w rzeczywistości. Zasalutował jej w odpowiedzi, a potem zrobił minę, jakby sam właśnie zakwestionował sens tego, co przed chwilą miało miejsce. - Nie jesteśmy wojskiem, głupia – zaśmiał się krótko, rozbawiony tą całą surrealistyczną wymianą zdań i gestów. - Jakbym był gejem, a on by się o tym dowiedział, to wywiózłby mnie gdzieś w las i zostawił – dodał w tym samym tonie, chociaż postawa młodego mężczyzny w jakiś sposób wskazywała, że w jego słowach było ziarno prawdy. - Już i tak nie jestem taki, jakby chciał, żebym był. Wystarczy mu tej hańby z mojej strony – nie brzmiał, jakby żalił się swoją sytuacją, bo wydawał się z nią pogodzony, jednak w dalszym ciągu ciężko było stwierdzić, czy nie są to jedynie żarty. Niestety najstarszy z Yakovlevów należał do tej rasistowskiej, homofobicznej i konserwatywnej części Rosjan zamieszkujących Fort Yakov, zresztą podobnie jak Andrei. Rudzielec starał się nie myśleć w ten sam sposób, jednak często łapał się na tym, że słowa ojca wsiąknęły mu w mózg i ukształtowały opinie na wiele tematów. Kamień spadł mu z serca w momencie, gdy Raisa odwzajemniła pocałunek. Starał się go przez chwilę poprzeciągać, chociaż babcia powtarzała, że od całowania na mrozie mogą zrobić się opryszczki. No cóż. Może warto było zaryzykować. Uśmiechnął się kącikami ust, gdy tylko się od siebie odsunęli. On sam, podobnie jak Raisa, też się speszył. Nie był aż takim kozakiem, dlatego oboje przez chwilę stali tak wgapieni w śnieg pod ich nogami, jak dwa duże dzieciaki. Przecież oboje byli dorośli, na miłość boską! - Zależy, czy masz jeszcze dla mnie te obiecane gołąbki. Ruszył w stronę auta. Był tak zaaferowany pocałunkiem, że zapomniał zebrać te wszystkie puszki i butelki, które po sobie pozostawiali. Gorzej już być nie mogło. I tak planeta miała ich dość, kilka śmieci pod śniegiem nic nie zmieni… Posadził tyłek na siedzeniu kierowcy i wrzucił pistolet do schowka po stronie pasażera. Odpalił silnik i ruszył autem, gdy tylko Raisa zamknęła za sobą drzwi. - Mówiłaś rodzicom, że mnie zapraszasz? – spojrzał na nią uważnie, ale zapytał o to chyba bardziej w formie żartu, niż z ciekawości. - Bo wiesz, nie chcę mieć potem przypału, jak się jednak dowiedzą. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: From Russia with love | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |