Oghma Prendergast
Wiek : 39 Orientacja : Heteroseksualny/a Pochodzenie : Bristol; Anglia Liczba postów : 4
| Temat: Oghma Prendergast 06.11.19 21:47 | |
| - I - What is locked - can be opened. ♪ Nieważne kim jesteś i jak się starasz - pogódź się z tym, że prędzej czy później staniesz się antagonistą czyjegoś opowiadania. Jego czarnym charakterem. I nie masz na to ż a d n e g o wpływu; i jeszcze jedno. Z marginesu cholernie trudno przebić jest się w prawidłowy tekst historii. Niektórzy po prostu tacy się rodzą - na zboczu zdarzeń, w cieniu. Ale kiedy wreszcie dojrzejesz, zrozumiesz, że i to ma swoje zalety - w tym samym cieniu, w którym bytujesz ty, gubią się Oni. Ściany mają uszy. Świat ma uszy. Ale, prawda jest taka, że słyszy tylko wtedy, kiedy sam tego chce. Kiedy wytęża swój słuch. Wtedy nie pozwól mu wychwycić choćby najlichszego szelestu podeszwy buta ścierającego gładź posadzki. Uwierz, że znikasz. I jemu również daj powód, by w to uwierzył. Zgrzyt olbrzymiej, pordzewiałej już bramy, prowadzącej na zaniedbany dziedziniec sierocińca. Kilka twarzy bladych, o zapadniętych policzkach i spojrzeniu przeżartym rutyną. Kilka zapachów splecionych ze sobą w parnej chmurze odoru potu i - pragnę przysiąc - ekskrementów nieokreślonego pochodzenia. Pierwsze czternaście lat - i każde z nich, jedno po drugim - coraz bardziej wypłowiałe; a jednak obleczone mleczną błoną uśmierzenia - nie bólu, ale gryzącego oczekiwania. Słabnącego wraz z uzurpującym myśli rozumowaniem. Trzeźwym już, pojmującym rzeczywistość w jej surowej formie; wadząc wreszcie o poziom stabilny, kontrolowany. Wyzbyty złudnej nadziei - ale godzący się z koleją rzeczy. Z rządzącymi prawami, rozsiadłymi na tronie górującego ponad gawiedzią małoletnich wyrzutków. Prawo silniejszego; tylko co, jeśli mięśnie ciosane były nie po to, by zatrważać potęgą, ale swobodą ruchu? Co, jeśli szczęki kundla wgryzają się słabo - ale dobierają odpowiedniej sobie padliny? Pierwsze czternaście lat. I równia pochyła dla kształtującego się na nowo świata. Równia pochyła, o którą potykała się zatrwożona arystokracja, szklane łzy ocierając plikiem banknotów. Równia pochyła, po której szansie mogłem wreszcie ślizgać się w dół - umiejętnie amortyzując widmo bolesnego upadku. - II - What is hidden - can be found. ♫ Kto wie, czy wiadomość o rychle nadciągającej katastrofie nie była impulsem, który na podobieństwo szalejącego bakcyla dżumy w pierwszej kolejności wyciągnął nas na światło dzienne. Z podziemi wychylaliśmy swoje szczurze łby; jednak w desperackim akcie ratunku zbawienie odnalazło zaledwie niewielu. Byłem jednym z tych szczęściarzy.Na imię miał Marcus. Jeśli nie wstydem, to przynajmniej nietaktem byłoby pytać o więcej. Z niektórych ust padał w jego kierunku archaicznie tonowany tytuł, z dopiskiem Sir spajanym z jego imieniem. Mężczyzna szanowany w swoich kręgach, którym nie potrafiłem przydzielić odpowiedniej kategorii. Z jednej strony ludzie o rysach szlacheckich, z drugiej - jakby z błyskiem w oku zapowiadającym wrodzoną skłonność, czy wręcz upodobanie do szerzenia konfliktu interesów. Nasze pierwsze spotkanie okazało się... specyficzne. W początkowym zamiarze mające pozostać jedynie romansem zwinnej dłoni z kieszonkowym zegarkiem trzymanym przezeń za pazuchą eleganckiej marynarki. Źle oszacowana padlina; myślałem wtedy, gdy palce obleczone cienką rękawiczką zacisnęły się na kołnierzu okalającym moją szyję. A jednak, szyderstwo pecha wkrótce rozciągnęło się w pokracznym uśmiechu, łucie szczęścia; nasza współpraca trwała latami - by szlifować, jak niejednokrotnie twierdził, drzemiący w głębi potencjał. Była to zależność, z którą skłonny byłem się pogodzić. A może, w gruncie rzeczy, nie miałem innego wyjścia - i tylko podświadomy instynkt przetrwania nakazywał mi dobrowolnie podążać Jego tropem. Najpierw - do Fortu Sally. Nie dociekałem, dlaczego upierał się, byśmy żyli w ukryciu - ja i Nikt, gdy przyznawał, że w naszym układzie to do niego należy pełnienie funkcji reprezentatywnej. I tym sposobem trzymałem gębę na kłódkę, bo idiotą nie byłem. Przynajmniej nie takim, który beztrosko srałby we własne gniazdo. My natomiast wychodziliśmy tylko wtedy, gdy pod przykryciem łachmanów wyciągaliśmy zakurzone, oblepione przesuszoną glebą ręce - niby w żebraczym geście, sięgając jednak po więcej, niż dobrotliwie ofiarowane monety. Chwilę później, opierając się o ceglaną, narożną ścianę jednego z budynków, połączywszy swoje spojrzenia w linii porozumiewawczego, rozochoconego w zagrabionym łupie kontaktu, w dłoniach podrzucaliśmy już nie tylko skórzany portfel w szwach pękający od nadmiaru gotówki (dobrym uczynkiem było ulżyć ów ciążeniu na kieszeni, z jakiej pochodził), ale i luksusowy telefon czy pozłacany wisiorek wart krocie. Pełniliśmy funkcję wykonawczą. Byliśmy egzekutorami jego zleceń. Jego myśli, rozkazów - dziś dochodzę do wniosku, że to nie sympatia pobrzmiewała w cierpkim głosie Marcusa, ale echo komfortu sytuacji, jaką wzniósł wokół siebie. Byliśmy motorem napędowym jego biznesu - ale czcze zapewnienia w swoich mocnych eufemizmach zatrważały prostotą słanego nam sygnału - staruszek nigdy nie zaufał nam na tyle, by przekazać pałeczkę dalej. Nic dziwnego. Byliśmy w końcu jedynie parą przybłęd, i, co szczególnie rysowało się skazą na naszych imionach; łupieżców. Nic dziwnego, że po jego odejściu, jedynym przysługującym nam rozwiązaniem była migracja. Nigdy nie zmyliśmy z siebie szczurzego piętna - a szczur wędrowny nie zawdzięcza swojej nazwy byle Przypadkowi. W gruncie rzeczy, to właśnie Przypadek, choć nie bezpośrednio, zawdzięcza jemu swoje imię. - III - What is yours - can be mine. ♪ Powtórzę. W tym samym cieniu, w którym bytujesz ty, gubią się Oni.Ale kiedy padają na ciebie światła reflektorów - wtedy wiesz już, że stoisz na straconej pozycji. Oczy przyzwyczajone do wszechobecnej ciemności wypalane są wiązką ostrego światła. Skóra ulega martwicy tkanek, zwęglone wnętrze zasycha w popielny miał. Nigdy nie śmiałbym twierdzić, by rzewne, przesycone nostalgią mas wspomnienia miałyby zdać się w celu innym niż słodycz niesionej propagandy. Nie nawracanie, a adaptacja; wszakże lepiej jest narodzonej w klatce ptaszynie skonać w niewiedzy wobec tragedii własnego zniewolenia. Ale Nikt była inna - szukała odpowiedzi, walczyła o wyższe ideały. Rabunki były jedynie środkiem, nie natomiast celem samym w sobie. Zniknęła. Zabrali ją - a może odeszła w zgodzie z własnymi zamiarami. I tylko wskazówka, by szukać jej dalej - na północ, w dłużącej, postnej niemal tułaczce wędrowca, za którym ciągnie się banicki cień ostracyzmu. Dotarłem do świata bladego zysku, gdzie fakturę i rachunki wystawia się już za wątpliwą przyjemność oddychania parnym brudem rozcieńczonym w powietrzu metropolii. Fort Florence; wyczytuję z nonszalanckiego ekranu, billboardu sponsorowanego z kieszeni największych wpływowych korporacji. One - niedoścignione marzenia. - Czego tu szukasz? - Nikogo; uśmiecham się w duchu. Ale wiem, że każda podpowiedź nieokupiona trudem - każda łatwa pożywka, w dzisiejszych czasach jest niczym innym jak dobrze zarzuconą przynętą. Szczury to zwierzęta społeczne. Gdziekolwiek nie dotrą, pierwszym ich celem jest stworzenie stada. Tylko tym sposobem skolonizowały cały świat. Szczury; są wszędzie. I znajdą cię wszędzie, droga N i k t. Kalendarium: 2032 - 2035 - pobyt w Forcie Sally 2035 - 2037 - pobyt w Forcie Rosângela od 2037 - pobyt w Forcie Florence |
|